W 2016 r. energetyka zawodowa kupiła od Polskiej Grupy Górniczej 15 mln ton węgla. Jak ustaliliśmy, zamówienia na ten rok, obejmujące także kopalnie przejęte od Katowickiego Holdingu Węglowego, sięgają około 18 mln ton. Z kolei w 2018 r. wolumen zamówień z tego sektora przekracza już 20 mln ton. PGG musi wywiązać się z wieloletnich kontraktów podpisanych ze spółkami energetycznymi. A to oznacza, że mniejsi gracze – głównie ciepłownie – w przyszłym roku będą mieli jeszcze większy problem z dostępem do polskiego surowca. Już teraz wielu z nich odprawianych jest z kwitkiem, a na rynku coraz głośniej mówi się o konieczności zwiększenia importu węgla.
Służby prasowe resortu energii przyznają: „Ministerstwo Energii otrzymało od spółek górniczych informacje o zwiększonym wolumenie węgla energetycznego dla podmiotów z branży energetycznej w latach 2017–2018". O konkretnych liczbach mówić nie chcą, podobnie jak PGG. – Odnotowujemy wzrost zainteresowania produkowanym przez nas węglem. Jednak ze względu na tajemnicę handlową nie możemy podać szczegółów – ucina Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.
Z naszych informacji wynika, że wzrost zapotrzebowania na węgiel zgłosiły m.in. Energa, Polska Grupa Energetyczna i PGNiG Termika. Wszystkie są udziałowcami PGG. O tym, że Energa zwiększyła w tym roku dostawy z PGG, a zmniejszyła zakupy w zlokalizowanej znacznie bliżej Bogdance, pisaliśmy w lipcu. Do zwiększenia zamówień przyznaje się też PGNiG Termika. – W związku z tym, że będziemy największym udziałowcem PGG, ten wolumen w 2018 r. znacznie wzrośnie. Bycie udziałowcem gwarantuje nam bezpieczeństwo łańcucha dostaw – wyjaśnia Patrycja Hryniewicz, rzeczniczka PGNiG Termika.
W przypadku PGE zwiększenie dostaw węgla od 2018 r. wynika z uruchomienia nowych bloków w Opolu. Umowa na dostawy surowca została jednak podpisana jeszcze w 2013 r. – W związku z tym PGG miała i ma świadomość zwiększenia dostaw węgla na ten cel – kwituje Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE.