Zbieranie pieniędzy na Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw (FIPP), który ma ratować przed bankructwem Kompanię Węglową, idzie bardzo opornie. Co prawda do zarządzających funduszem Polskich Inwestycji Rozwojowych spływają oferty od firm kontrolowanych przez Skarb Państwa, ale – jak wynika z naszych informacji – jest ich wciąż za mało, by fundusz samodzielnie mógł sfinansować tzw. Nową Kompanię Węglową (NKW), która przejmie od starej Kompanii 11 kopalń i da im nowe życie.
– Dlatego resort skarbu powrócił do rozmów ze spółkami energetycznymi na temat ich bezpośredniego zaangażowania się w NKW – mówi nasze źródło znające kulisy sprawy.
Energetyka na ratunek
O ewentualnej inwestycji energetyki w NKW mówi się już od kilku miesięcy. Pierwotnie oferty trafiły do wszystkich firm z branży kontrolowanych przez Skarb Państwa, a więc do Polskiej Grupy Energetycznej, Energi, Enei i Tauronu, a nawet do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które ma w grupie energetyczną spółkę PGNiG Termika. Jednak Tauron zainteresował się zakupem od Kompanii Węglowej kopalni Brzeszcze, a w przypadku Enei – jak już pisaliśmy na podstawie naszych nieoficjalnych informacji – pojawiła się koncepcja inwestycji w giełdową Bogdankę. Na placu boju pozostają więc PGE, Energa i PGNiG. Żadne z nich nie chce komentować sprawy.
NKW potrzebuje od inwestorów 1,5 mld zł, ale kwota ta może być rozłożona na raty. Jak ustaliliśmy, nowy plan resortu skarbu jest taki, by fundusz zainwestował maksymalnie 800 mln zł w NKW, a pozostali inwestorzy wyłożyli po 200–300 mln zł.
Wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk zasygnalizował już, że taki scenariusz jest możliwy. – Działamy dwutorowo. Rozmawiamy z inwestorami o zaangażowaniu się poprzez FIPP, jak i bezpośrednim wejściu do nowej spółki – przekonywał na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Decyzje w tej sprawie mogą zapaść w najbliższych dniach.