– Zamierzamy kupić kopalnię Krupiński i spłacić pomoc publiczną, jaka popłynęła na likwidację zakładu. Szacujemy, że cała inwestycja będzie nas kosztować około 180 mln dolarów, czyli ponad 600 mln zł – mówi nam George Rogers, dyrektor zarządzający Tamar Resources. Połowę środków ma dać fundusz private equity z Londynu, którego nazwę Tamar przekazał tylko resortowi. Resztę spółka ma pozyskać z kredytu albo leasingu.
Ministerstwo Energii w ostatnich tygodniach analizowało kapitał brytyjskiej spółki i jej partnera finansowego. Tamar Resources liczy, że po spotkaniu z ministrem przystąpi do badania due diligence, czyli szczegółowej analizy aktywów kopalni. Rogers szacuje, że proces ten zajmie dziewięć miesięcy. Jeśli analizy wypadną pomyślnie i uda się dopiąć transakcję z państwową Spółką Restrukturyzacji Kopalń (SRK), która jest właścicielem kopalni, to produkcja mogłaby ruszyć rok później. – W optymistycznym scenariuszu pierwszy węgiel wyjechałby więc z kopalni już pod koniec przyszłego roku. Chcemy zrobić to jak najszybciej – tłumaczy Rogers. Dodaje, że spółka kopalnię chce kupić wraz z koncesją wydobywczą. – Chcielibyśmy także przejąć koncesję, którą ostatnio pozyskała Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) na część złoża przyległą do obszaru likwidowanej kopalni. Liczymy na przychylność ministra energii w tej sprawie – zapowiada Rogers.