Chodzi o warte fortunę 32 ha ogródków działkowych w dzielnicy Praga-Południe, blisko Stadionu Narodowego. Oddanie terenu osobom niemającym do niego żadnych praw po długiej batalii w 2016 r. zablokowała prokuratura. Teraz w innym postępowaniu bada, dlaczego musiała wyręczać urzędników i co zrobili, by miasto zatrzymało grunt.
Zwrócił się o to Jan Śpiewak, stołeczny radny i działacz Stowarzyszenia Miasto jest Nasze. Prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające – ustaliła „Rzeczpospolita".
– Zawiadomienie dotyczy podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej znacznej wartości oraz przekroczenia uprawnień przez urzędników stołecznego ratusza w związku z brakiem opracowania planu zagospodarowania przestrzennego terenu ogródków działkowych na Saskiej Kępie. A także w związku z decyzjami urzędników dotyczącymi działań przedstawicieli spółki Nowe Dzielnice S.A. i Projekt S podejmowanymi dla uzyskania prawa użytkowania wieczystego tego terenu – mówi „Rzeczpospolitej" Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
W grudniu 2016 r. sprawę przekazano do prowadzenia Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga.
Przed wojną grunt należał do spółki Nowe Dzielnice (będącej własnością belgijskiej firmy), która chciała na nim zbudować drugą Saską Kępę. Po wojnie dekretem Bieruta ziemię przejęło państwo, spółka przestała działać. Nieoczekiwanie pół wieku później, w 1998 r., Nowe Dzielnice wskrzeszono – dzięki 474 akcjom, jakie posiadała niejaka Wanda M. (już nie żyje). Reaktywowana spółka wystąpiła o zwrot ziemi, po czym sprzedała prawa i roszczenia do gruntu za 1 mln zł spółce Projekt S (dziś Projekt Saska). Urzędnicy ratusza nie próbowali podważyć umowy, a w 2003 r. oddali Projekt S 32 ha zapisane w hipotece jako „Dobra Kamionek część lit. C Izabelin" – najlepszy kawałek z terenu, jaki kiedyś należał do Nowych Dzielnic.