- Wybieram się na jutrzejszy protest. Zmiany planowane przez PiS sa brutalne i okrutne, nie można od każdej kobiety oczekiwać heroizmu - mówił Śpiewak na temat planowanego na piątek protestu przeciwko zaostrzeniu aborcji.

- Ten chocholi taniec wokół aborcji już trochę trwa. Nie siedzę w głowie Jarosława Kaczyńskiego i nie wiem, o co naprawdę chodzi. Niektórzy twierdzą, że chodzi o przykrywanie ważniejszych tematów i o to, byśmy nie mówili o wpadkach PiS,  ale wydaje mi się, że im trudniejsza sytuacja PiS w kraju i na arenie międzynarodowej, , tym więcej takich wojen o podłożu kulturowym będziemy obserwować.

Typowym przykładem takiej kulturowej wojny nazwał Śpiewak sprawę pomnika smoleńskiego, to, dlaczego PO tak długo nie chciała tego pomnika postawić. - Tylko pytanie, czy na koniec dnia im się to opłaci. Nie jestem o tym przekonany, ale niewykluczone, że to będzie jedna z głównych osi kampanii wyborczej.


Śpiewak skomentował decyzję ruchów miejskich Warszawy (m.in. Miasto Jest Nasze, Wiatrak, Bemowianie i Ochocianie), które wczoraj poinformowały, że chcą zawrzeć koalicję w wyborach samorządowych i wystawić wspólnego kandydata na prezydenta.

- To są ruchy głównie dzielnicowe, cieszy mnie, że się łączą, będzie to partner do rozmówi - mówił Śpiewak. Dodał, że z ruchem Miasto Jest Nasze Wolne Miasto Warszawa rozmawia już od dawna, najbliższe spotkanie jest w weekend, a szykowane jest duże spotkanie ruchów miejskich. - Liczę na to, że uda nam się dogadać.

Śpiewak ocenił, że jest ogromna szansa dla kogoś z spoza układu PO-PiS jako kandydata na włodarza miasta. - Wątpię, czy jakaś inna niż PiS czy PO partia wystawi swojego kandydata, więc jest ogromna nisza dla szerokiego komitetu, który przedstawi własnego i potrafi o niego zawalczyć.

Zdaniem Śpiewaka Trzaskowskiemu "kandydować się nie chce", a inny poważny kandydat, Patryk Jaki, zaliczył sporo wpadek z nieuchwaleniem ustawy reprywatyzacyjnej, więc obydwie kandydatury są do pokonania. - Jeśli PiS naprawdę chce walczyć z państwem z kartonu i mafią reprywatyzacyjną, to te przepisy uchwalić musi - uważa radny.

Ewentualne wysunięcie przez PiS kandydatury Michała Dworczyka uznał Śpiewak za rodzaj "politycznej gry w umiarkowanego kandydata, sympatycznego harcerza".  - No ale ten harcerz był wiceministrem Antoniego Macierewicz, a wczoraj został pozwany przez Tomasza Piątka (autora książki "Macierewicz i jego tajemnice". Dworczyk wypowiedział się na jej temat, że książka zwiera same kłamstwa. Piątek pozwał go za zniesławienie - red.).  Bedzie się za nim ciągnęła i ta przeszłość u boku Antoniego Macierewicza, i te nagrody, które przyznawał ministrom - twierdzi Śpiewak.

Śpiewak wciąż ma nadzieję, że uda się utworzyć wspólną koalicję ruchów miejskich i tu jego ambicje - jako wymienianego na kandydata na prezydenta Warszawy - są mniej ważne. - Najważniejsze jest wprowadzenie radnych ruchów miejskich do władz miasta - podkreślił radny.

Gość Michała Kolanki uważa, że Robert Biedroń robi błąd startując ponownie na prezydenta Słupska, bo w stolicy byłby silny kandydatem, a jego druga kadencja w Słupsku nie jest pewna.

Komisja reprywatyzacyjna czy działania CBA zdaniem Śpiewaka to wycinek problemu z aferą reprywatyzacyjną, bo o ile komisja robi swoje, to działań prokuratury w tej kwestii nie ma żadnych. - Warszawska prokuratura jest absolutnie dysfunkcjonalna. Mam okazję obserwować jej działania z pierwszej ręki - wysłałem jej kilkanaście zawiadomień, do tej pory żadne z nich nie skutkowało oskarżeniami, mimo że niektóre z tych zawiadomień to gotowce - wystarczy przepisać. Cały czas mamy do czynienia z państwem z kartonu, cały czas czekamy na zarzuty wobec osób, które ten proceder umożliwiły. Sprawa posuwa się we Wrocławiu, w tamtejszych aresztach siedzą ludzie namierzeni już w 2014 roku, w Warszawie tych zarzutów nie ma - mówił Śpiewak.  

- Mówimy o ogromnych pieniądzach, które wyciekały z Ratusza, o operacji, która wymagała zaangażowania dziesiątków urzędników. Podejrzewam, że musiało w tym uczestniczyć również wielu polityków PO czy członków rządu, którzy występowali w interesie handlarzy roszczeń. Mówimy o prokuratorii generalnej, która umożliwiła wypłaty tych ogromnych odszkodowań, o posłach i senatorach, którzy przepychali korzystne ustawy. Ci wszyscy ludzie nie ponieśli żadnej odpowiedzialności - mówił Śpiewak.

Na sugestię prowadzącego, że zgodnie z logiką i zapowiedziami PiS podczas kampanii wyborczej, sprawy przeciwko politykom PO powinny być sprawnie przeprowadzane, Śpiewak odparł, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie udało się pokonać imposybilizmu państwa.

- To wciąż jest państwo z kartonu, nie da się państwem zawiadywać indywidualnie z tylnego siedzenia, z willi na Żoliborzu. Jarosław Kaczyński nie jest Józefem Piłsudskim  i nie radzi sobie z tą kwestią. Mamy do czynienia z paraliżem państwa  w bardzo wielu kwestiach. Wymiar sprawiedliwości również jest sparaliżowany tym jednoosobowym zarządzaniem - mówił Śpiewak.

Radny zauważył, że za rządów PiS mamy "ewolucję i spotęgowanie patologii, z którymi mieliśmy do czynienia za rządów PO-PSL".

- Dlaczego PiS, mając w Warszawie majątek typu Srebrna, posłów i senatorów, radnych, przez dziesięć lat nie zauważył afery reprywatyzacyjnej? - zastanawiał się Śpiewak. - Wytłumaczenia mogą być dwa: albo elity III RP są ślepe, żyją w pogardzie do prostego ludu i wykorzystują aferę do cynicznej gry politycznej, albo były po prostu częścią tego układu i z tego korzystały. Nie mam dowodów na to drugie. Bardziej prawdopodobne jest pierwsze: nasze elity są puste ślepe.

Zmiana, według Śpiewaka, możliwa jest wyłącznie dzięki zmianie pokoleniowej. - Rządzi nami pokolenie 50-60-latków, nierozumiejące współczesnych wyzwań. Prócz tego - znające się 30, 40 lat. Czy to PO, czy PiS - to jedna ekipa, jeden układ towarzyski. Żeby coś się zmieniło, ten układ musi umrzeć.

Pytany o to, czy start w wyborach byłego wiceprezydenta Warszawy Jacka Wojciechowicza wpłynąłby na kształt kampanii, Śpiewak odpowiedział: - Jacek Wojciechowicz pozwał mnie za to, że powiedziałem, iż został zwolniony z powodu afery reprywatyzacyjnej. W Ratuszu odpowiadał za planowanie przestrzenne, a wystarczy spojrzeć, jak Warszawa coraz bardziej przypomina Mordor i nic tu do siebie nie pasuje. Jak ktoś lubi Dubaj, państwa Zatoki Perskiej i ten sposób rozwoju miast, to niech zostanie burmistrzem Dubaju.