Przekonał się o tym Park Ki-Tae, założyciel południowokoreańskiej organizacji VANK. Postanowił sobie, że zawalczy o każdą nieprawidłowość stawiając jego kraj w niekorzystnym świetle. Pierwsze efekty przyszły bardzo szybko - po liście wysłanym do National Geographic z prośbą o zmianę informacji odnośnie długości trwania koreańskiej kultury szybko uwzględniono jego prośbę i magazyn przestał rozpowszechniać błędną liczbę 700 lat. Łatwo poszło też z CIA, które usunęło niewiele bardziej przemawiające na korzyść Południa tysiąc lat. Park postanowił zwiększyć swoje starania.
Światowe media na Koreę Południową patrzą wciąż z lekką nieufnością. Z jednej strony znane są przykłady korporacji, które kojarzy większość (jak Hyundai czy Samsung), nowoczesnej kultury w postaci hitu rapera Psy (teledysk do utworu "Gangnam Style" był tak popularny, że Youtube musiał zmienić algorytm, by wyświetlać wyższą niż pierwotnie przewidziano liczbę odsłon), gospodarczej potęgi nazywanej jednym z azjatyckich tygrysów w latach 80. ubiegłego wieku, jednak pozostała część Korei spowiadać jest w trudnych do określenia mrokach.
Organizacja VANK chce to zmienić, kraj ma bowiem się czym pochwalić. Koreański alfabet to jeden z pierwszych na świecie sposobów zapisu stworzony z rozmysłem, według konkretnego planu. Koreańska kuchnia zaczyna w oczach smakoszy mieć potencjał do zastąpienia japońskiej, uchodzącej przez lata za wzór doskonałości. Korea walczy o uznanie w oczach świata i z dumą pokazuje to, co może wnieść wiele dobrego do międzynarodowej kultury.
Niewiele ponad 6 dekad temu przez półwysep przetaczała się wojna. 3 lata i jeden miesiąc przyniosły ponad 4 mln ofiar i ogromny niesmak większości stron biorących udział w konflikcie. Wojna w Korei była pierwszym poważnym sprawdzianem funkcjonowania ONZ w realiach po 1945 roku. Jedyny raz w historii udało się zjednoczyć w ramach wspólnego dowództwa sprzymierzonych sił, każdy z kontynentów wsparł Południe, nawet jeżeli kontyngent miał znaczenie symboliczne. Razem z Grekami walczyli Turcy, pokonywano historyczne urazy. W Korei służyli także Kolumbijczycy oraz Etiopczycy, choć powody ich obecności były diametralnie różne. Obrona Południa przed szeroko rozumianymi komunistami z Północy miała pokazać, czy dotychczasowe mocarstwa kolonialne będą w stanie zatrzymać swoje byle tereny, czy po świecie rozleje się fala ogłaszania niepodległości.
Po latach obywatele państw, które brały udział w wojnie, przyjeżdżali na letnie igrzyska do Seulu. Był rok 1988, od zakończenia konfliktu minęło 35 lat. Północ pozostawała (i tak jest zresztą do dziś) w stanie zawieszenia broni, nie podpisano pełnego rozejmu. Kraj, który bardziej pasował do klimatu apokalipsy, okazał się pełen rozwijających się miast, soczystej zieleni i chętnych do działania przedsiębiorców. Korea Południowa bardzo potrzebowała świata, mogąc dać mu wiele w zamian.