Krezus po chińsku

Na najnowszej liście Forbesa znajduje się ich rekordowa liczba 213. Rok wcześniej miliarderów z kontynentalnych Chin było „zaledwie” 152. Więcej bogaczy można znaleźć jedynie w Stanach Zjednoczonych.

Aktualizacja: 10.08.2015 23:32 Publikacja: 10.08.2015 23:26

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Tempo bogacenia się Chińczyków z najwyższej klasy społecznej jest niewyobrażalne. Według raportu UBS i PricewaterhouseCoopers w pierwszym kwartale 2015 roku każdy tydzień przynosił nową miliardową fortunę. To bez wątpienia efekt ostatnich 15 lat transformacji gospodarczej, jednak jak pokazały chińskie giełdy, spadek może być równie szybki i gwałtowny co wzrost.

Najbogatsi Chińczycy ze starszego pokolenia chętnie angażują się w filantropię, pomagają w poprawie warunków edukacji i służby zdrowia. Młodsi z kolei zajmują się częściej problemami lokalnych społeczności i ochroną środowiska. Co czwarty miliarder z Państwa Środka doszedł do swojej fortuny samodzielnie. W Stanach Zjednoczonych notuje się jedynie 8 proc. takich przypadków. Chiny bez wątpienia stają się w coraz szybszym tempie światowym centrum największych bogactw finansowych.

Analitycy zakładają, że w ciągu najbliższej dekady liczba chińskich miliarderów przekroczy poziom z USA. Z pewnością utrzymany zostanie trend filantropijny, ponieważ już obecnie 2/3 bogaczy to osoby po 60. roku życia. Skuteczne przekazanie zgromadzonego bogactwa będzie kluczowe dla prowadzenia dalszych interesów.

Ubiegłoroczny raport Boston Consulting Group informował, że Chiny ustępowały jedynie Stanom Zjednoczonym pod względem majątków milionowych (2 mln 378 tys. wobec 7 mln 135 tys.). Ludzi z co najmniej siedmiocyfrowymi kwotami na kontach notowano mniej nawet w Japonii (1 mln 240 tys.). Dla Chińczyków był to wzrost aż 82 proc. wobec danych z 2013 roku, łączna wartość fortun w 2014 urosła o blisko połowę (dokładnie 49 proc.) dodając swoim właścicielom 22 nowe bln dolarów. Za tak szybki wzrost odpowiadał w dużej mierze sektor usług parabankowych, który po kilku miesiącach doprowadzał do historycznych bankructw chronione od dekad państwowe przedsiębiorstwa. Dla porównania światowe bogactwo w 2014 roku wzrosło o 152 bln dolarów (15 proc. rdr), a kraje Azji i Pacyfiku odpowiadały za 37 bln. Łącznie na ziemi naliczono 16,3 mln milionerów (o 19 proc. więcej niż w 2013 roku). Czyli średnio co siódmy bogacz świata jest Chińczykiem.

Najbogatszych Chińczyków można spotkać w Pekinie, Szanghaju i Shenzhen. Według instytutu badawczego Hurun poza samą stolicą procentowo najwięcej ich wobec łącznej liczby mieszkańców znajduje się także w Guangdongu (dawnym Kantonie), Zhejiangu i Jiangsu. Analitycy z organizacji badającej chińskich bogaczy z samego centrum finansów, czyli Szanghaju, szacują, że 55 proc. milionerów to właściele prywatnych firm, 10 proc. to giełdowi inwestorzy, 15 proc. posiadacze nieruchomości, a 20 proc. to najwyżej opłacani menadżerowie. Najbogatsi z nich dzielą się na trzy główne klasy: przedsiębiorców (80 proc.), posiadaczy nieruchomości (15 proc.) i profesjonalni inwestorzy (5 proc.).

Poza szacunkiem, jakim cieszą się w kraju, najbogatsi Chińczycy coraz częściej nie chcą godzić się z trudami życia w pełnym biurokracji kraju. Problematyczna staje się także walka z korupcją prowadzona na coraz szerszą skalę przez prezydenta Xi. Milionerzy biorą pod uwagę także inwestowanie za granicą, by ubiegać się o paszporty innych krajów. Wystarczy przykładowo 5 mln dolarów australijskich (3,7 mln amerykańskich) zainwestowane w Australii, by dostać prawo permanentnego pobytu. Milion funtów (1,55 mln dolarów) przekłada się na 5 lat pobytu w Wielkiej Brytanii, nieruchomości warte 500 tys. euro to prawo do przebywania w Hiszpanii dopóki nie zdecydujemy się ich sprzedać. Wreszcie za milion dolarów zainwestowany w USA w ramach tzw. programu publicznego rozwoju EB-5, który tworzy 10 nowych miejsc pracy na co najmniej 2 lata, milioner z zagranicy może uzyskać pobyt w kraju. W przypadku obszarów wiejskich lub cieszących się dużym powodzeniem na rynku pracy, wystarczy jedynie połowa kwoty inwestycji.

Tempo bogacenia się Chińczyków z najwyższej klasy społecznej jest niewyobrażalne. Według raportu UBS i PricewaterhouseCoopers w pierwszym kwartale 2015 roku każdy tydzień przynosił nową miliardową fortunę. To bez wątpienia efekt ostatnich 15 lat transformacji gospodarczej, jednak jak pokazały chińskie giełdy, spadek może być równie szybki i gwałtowny co wzrost.

Najbogatsi Chińczycy ze starszego pokolenia chętnie angażują się w filantropię, pomagają w poprawie warunków edukacji i służby zdrowia. Młodsi z kolei zajmują się częściej problemami lokalnych społeczności i ochroną środowiska. Co czwarty miliarder z Państwa Środka doszedł do swojej fortuny samodzielnie. W Stanach Zjednoczonych notuje się jedynie 8 proc. takich przypadków. Chiny bez wątpienia stają się w coraz szybszym tempie światowym centrum największych bogactw finansowych.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny