Tomański: Przyczajony tygrys, ukryty krokodyl

W ubiegły piątek, na dzień przed chińskim nowym rokiem, z jednego z hongkońskich hoteli zniknął miliarder Xiao Jianhua. Sprawa wzbudza emocje, ponieważ Xiao choć nie najbogatszy w kraju nazywany jest od lat bankierem polityków.

Publikacja: 06.02.2017 09:44

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Przed laty miał pomagać w interesach rodzinie obecnego prezydenta, a jego kariera prawdopodobnie została zbudowana na tym, że miliarder zrezygnował z reprezentowania studenckiej organizacji podczas protestów na placu Tiananmen, krwawo stłumionych w czerwcu 1989 roku. Xiao niedługo po tym wydarzeniu uzyskał wsparcie uczelni i rządu przy swoim pierwszym biznesie komputerowym, a po latach zbudował sieć spółek pomagających ukrywać dochody rodzinom polityków. Tajemnicze zniknięcie przywołuje tak zwaną sprawę księgarzy z Hongkongu, którzy w równie niejasnych okolicznościach znikali po interwencjach chińskiej policji. Wtedy Pekin interweniował po publikacji książki stawiającej w niekorzystnym świetle prezydenta Xi. Dziś Xiao może przydać się rządowi do wyjaśnienia giełdowego krachu z 2015 roku.

Takich jak Xiao nazywa się od pewnego czasu w Chinach "ukrytymi krokodylami". Inwestorzy tego kalibru, których wzajemnie powiązane firmy przenikają giełdowe środowisko, mogą w każdej chwili okazać się potężnym zagrożeniem dla systemu. Jeżeli bankier polityków zdecyduje się ujawnić swoich wspólników, wtedy sytuacja wymknie się spod kontroli. Krokodyl wpisuje się idealnie w zoologiczną narrację walki z korupcją, którą prezydent Xi prowadzi kolejny rok. Urzędnicy polują na "tygrysy" i "muchy", skorumpowanych bogaczy i łamiących prawo ludzi zajmujących stanowiska na prowincji. Historia Xiao może stać się ostrzeżeniem dla tych, którzy nosiliby się z zamiarem wykorzystania korupcji w celu zaszkodzenia władzy.

New York Times przed trzema laty opisał finansowe operacje biznesmena z udziałem siostry prezydenta Qi Qiaoqiao i jej męża. Publikacja ukazała się dzień przed 25. rocznicą protestów na placu Tiananmen, w których Xiao nie wziął udziału. Zamiast niego studentów reprezentował szef nieformalnego zrzeszenia studentów, Wang Dan. Dzięki temu Xiao nie znalazł się na żadnej liście młodych, których Pekin uznał za wrogów ludu. Mógł myśleć o przyszłości i z informacji na temat jego zawodowej drogi wszystko wskazywało na to, że decyzja o wyborze linii partii przyniosła więcej pożytku. Wang spędził niecałe cztery lata w więzieniu, a następnie wyjechał na emigrację do USA. Xiao zaczął sprzedawać komputery amerykańskich producentów i budować swoje imperium.

Odpowiedź kierowanej przez niego firmy, Tomorrow Group ukazała się w NYT po dwóch dniach. Firma w nie do końca składnym języku angielskim odrzuciła wszelkie zarzuty o ułatwianie prezydenckiej rodzinie ukrywania swojego majątku. Jednak od 2014 roku Xiao przeniósł się z Chin kontynentalnych do Hongkongu. Mieszkał w hotelu Four Seasons, otaczał się ochroniarzami - wybierał do tej roli jedynie kobiety - i unikał publicznych wystąpień. W ciągu minionej dekady udzielił tylko jednego oficjalnego wywiadu. W doniesieniach dotyczących bieżącej sprawy można znaleźć informacje, że podobno cała firma prowadziła korespondencję specjalnym kodem, by minimalizować jakikolwiek wyciek danych. Po niespodziewanym zniknięciu Tomorrow Group zamieściła w dzienniku Ming Pao komunikat w imieniu swojego prezesa. Według niego wszystkie interesy pozostawały bez zmian, a Xiao musiał wyjechać za granicę, by poddać się specjalnemu zabiegowi medycznemu. Historia zatoczyła koło, ponieważ w 1993 roku wspominany dysydent Wang wyjechał do Stanów Zjednoczonych ze względu na poważny stan zdrowia. Wówczas był to jedynie prawny wybieg, by ubiegać się następnie na amerykańskiej ziemi o azyl. Trudno wierzyć w to, że Xiao Jianhua naprawdę coś dolega i że zniknięcie wynikało z przyczyn medycznych.

Po Xiao zostało nagranie jak opuszcza hotel w towarzystwie dwójki swoich pań ochroniarzy i tajemniczej czwórki przysłanej z Chin. Biznesmen dostał podobno telefon, z którego może dzwonić do żony i kontaktować się z najważniejszymi pracownikami. Sprawa jest poważna, a Chiny chcą za wszelką cenę uniknąć paniki na giełdzie. Majątek Xiao oceniany jest na 6 mld dolarów, jednak fundusze kontrolowane przez Tomorrow Group mogą sięgać nawet ponad bilion juanów, czyli 145 mld dolarów. Dla porównania załamanie na chińskiej giełdzie sprzed dwóch lat wymazało w ciągu kilku miesięcy nawet 5 bilionów dolarów.

Zaginiony Chińczyk zajmował wraz z żoną 32. miejsce na liście krajowych bogaczy w 2016 roku. Ranking chińskiego Forbesa, tak zwana lista Hurun także daje do myślenia. Ubiegłoroczne zestawienie pierwszy raz w historii przyznało pierwsze miejsce dla Państwa Środka pod względem liczby najbogatszych ludzi świata. Chiny zdetronizowały odwiecznego lidera Stany Zjednoczone i to w sposób niezwykle szybki. W ciągu trzech lat liczba miliarderów zwiększyła się o 80 procent. Jedynie wobec 2015 roku przybyło ich aż 90, a dla porównania w USA ubyło ich dwóch. Pekin zastąpił także Nowy Jork na miejscu światowej stolicy mającej najwięcej bogaczy. Według listy Hurun łączny majątek wszystkich najbogatszych Chińczyków wynosiłby 1,4 biliona dolarów, mniej więcej tyle co PKB Australii. Chiny zostały również liderem pod względem fortun zdobywanych od zera. W roku 2016 amerykańsko-chińska rywalizacja na miliarderów zakończyła się wynikiem 568 do 535. Niedługo nowy ranking i prawdopodobnie kolejny astronomiczny przyrost majątków. Jednak przypadek Xiao Jianhua pokazuje, że w każdej chwili Pekin może upomnieć się o swoje prawa i otoczyć danego bogacza specjalną opieką. Jej skutki mogą być jednak różne.

Przed laty miał pomagać w interesach rodzinie obecnego prezydenta, a jego kariera prawdopodobnie została zbudowana na tym, że miliarder zrezygnował z reprezentowania studenckiej organizacji podczas protestów na placu Tiananmen, krwawo stłumionych w czerwcu 1989 roku. Xiao niedługo po tym wydarzeniu uzyskał wsparcie uczelni i rządu przy swoim pierwszym biznesie komputerowym, a po latach zbudował sieć spółek pomagających ukrywać dochody rodzinom polityków. Tajemnicze zniknięcie przywołuje tak zwaną sprawę księgarzy z Hongkongu, którzy w równie niejasnych okolicznościach znikali po interwencjach chińskiej policji. Wtedy Pekin interweniował po publikacji książki stawiającej w niekorzystnym świetle prezydenta Xi. Dziś Xiao może przydać się rządowi do wyjaśnienia giełdowego krachu z 2015 roku.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót