Wciąż nie wiadomo, kiedy prezydent Park Geun-hye, jedna z dwóch głównych postaci obecnego dramatu politycznego, zostanie oficjalnie przesłuchana. Jej towarzyszka, Choi Soon-sil wieloletnia powierniczka ze względu na nieformalne stanowisko i nadzwyczajne wpływy nazywana "Rasputinem w spódnicy", już zeznaje przed prokuratorami. Wciąż można się domyślać, co naprawdę stanowiło powód rozpoczęcia afery właśnie teraz, pod koniec października. Pojawiają się spekulacje, że rozpoczęty teraz kryzys władzy i utrata wiary w polityków przez obywateli przekreśla potencjalny sukces Ban Ki-moona kończącego kadencję przewodniczącego ONZ. Spodziewano się, że to on przejmie stanowisko po prezydent Park. Jeżeli jednak rozpoczną się działania związane z impeachmentem, wracający do krajowej polityki Ban nie zdąży przygotować kampanii wyborczej i nie wypadnie wystarczająco korzystnie. Podobno dowody obciążające Park Geun-hye i dokumentacja działań "szamanki" Choi były przygotowane już sześć miesięcy temu. Czekano na odpowiedni moment, by polityczna bomba zebrała jak największe żniwo.
To na razie pogłoski, o których coraz częściej mówi koreańska ulica. Bardziej namacalne są sprawy dziejące się przed laty. Okazuje się bowiem, że pani prezydent przeszła szereg zabiegów upiększająco-plastycznych między styczniem a lipcem 2011 roku. W zaprzyjaźnionej za sprawą siatki wpływów Choi Soon-sil klinice Chaum w Seulu zapisywała się do lekarzy pod nazwiskiem "Gil Ra-im". Tak z kolei nazywała się główna bohaterka popularnego wówczas serialu "Secret garden".

Dla Koreańczyków wszystko układa się w logiczną całość. Fabuła serialu opowiadała o wymianie dusz między bohaterką Gil oraz główną męską postacią Kim Ju-Ju-wonem. Prezydent Park przepraszała naród przed kamerami za nadmierne zaufanie okazane koleżance Choi. Panie miały się zamieniać obowiązkami, Choi sterowała Park dobierając stroje, firmy oraz słowa w oficjalnych przemówieniach. Po oświadczeniu z kliniki Chaum w koreańskim internecie zaczęły pojawiać się memy z panią prezydent i scenami z serialu. Na społecznościowych profilach aktorki Ha Ji-won grającej rolę Gil Ra-im internauci dodające otuchy komentarze, żeby aktorka nie przyjmowała się tym, że prezydent podszywała się pod jej postać.

To z pewnością nie koniec politycznego dreszczowca, który z siłą drogowego walca rozjeżdża kolejne sfery koreańskiej rzeczywistości. Kraj zakochany w swojej popkulturze, silny technologią i biznesem oraz dumny z bogatej tradycji został w mgnieniu oka przekształcony w siedlisko skorumpowanych elit z prezydent-marionetką na czele i mackami intryg sięgających w świat muzyki, seriali, igrzysk w Pjongczangu (szykowanych na 2018 rok). A to wszystko za sprawą chciwej szamanki. Nie oszczędzono także uwielbianych w Korei operacji plastycznych i klinik piękności, na których usługi z każdym rokiem wzrasta zapotrzebowanie. Według jednej z telewizji po pacjencie "Gil Ra-im" w ośrodku Chaum jeszcze niedawno leczył się także ktoś figurujący w spisie jako "Cheong Wa Dae". Dosłownie oznacza to "Błękitny Dom", siedzibę koreańskiego prezydenta.