Czy pracując na etacie, można zarabiać przyzwoicie i inkasować miesięcznie tylko 34 grosze? Można, o ile obliczeń dokonuje urząd, chcący za wszelką cenę udowodnić podatnikowi, że jego dochód powstał w szarej strefie. Z takim absurdalnym rozumowaniem starsze małżeństwo z Warszawy walczyło przez siedem lat, by w końcu wygrać przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.
Jak z niezłej pensji zrobić 34 grosze? Warszawski Urząd Kontroli Skarbowej zbadał dochody sędziwego już dziś małżeństwa A. w latach 1972–1997. Pracowali oni przez wiele lat na etatach, a przy tym prowadzili mały biznes. Jednak UKS uznał, że ich dochody nie wystarczyły dla wybudowania domu, w którym dziś mieszkają. Urząd doszedł do wniosku, że zarobili łącznie niewiele ponad 45 tys. zł, co oczywiście nie wystarczyłoby na budowę domu, w którym dziś mieszkają. Taki wynik pojawił się po zsumowaniu pensji ze zbadanego okresu. Uwzględniono oczywiście denominację z 1995 r., czyli zamianę 10 tys. starych zł na 1 nowego złotego.
Magiczne rachunki
Samo uwzględnienie denominacji jeszcze nie byłoby błędem, gdyby nie pominięcie zmian siły nabywczej pieniądza. UKS w mechaniczny sposób przyrównał bowiem zarobki sprzed kilkudziesięciu lat do dzisiejszej wartości majątku. Przyjął na przykład, że pan A. zarobił przez cały 1972 rok 40,9 tys. ówczesnych złotych (co było prawdą), czyli ok. 3400 zł miesięcznie. Jak na owe czasy były to dość wysokie dochody – GUS podaje, że wtedy przeciętne wynagrodzenie wynosiło 2,5 tys. zł. Jednak w oczach UKS były to... 34 grosze. Tę zasadę zastosował do całości dochodów obojga małżonków, ani słowem nie wspominając np. o kilkusetprocentowej hiperinflacji na początku lat 90. Decyzją z 2010 r. nałożył na małżonków 1,7 mln zł podatku według stawki 75 proc. od ich dzisiejszego majątku (tu już oparł się na realnej wartości).
Państwo A. ostatecznie wygrali w NSA. „Ustalenie faktycznych dochodów uzyskiwanych przez Skarżących w latach ubiegłych poprzez brak odesłania do realnego wskaźnika waloryzacji np. ceny dolara, czy też ceny złota – obarczane jest błędem powodującym, że wyliczenie te są ewidentnie zaniżone. Tym bardziej, że organy podatkowe nie uwzględniają w swoich obliczeniach wskaźnika inflacji" – czytamy w uzasadnieniu wyroku (sygn. FSK 1780/15).
Będzie poprawa?
„Rzeczpospolita" zapytała Ministerstwo Finansów o ocenę działania urzędu. MF odmówiło komentarza co do tego konkretnego przypadku, zasłaniając się tajemnicą skarbową. Przyznało, że organy skarbowe nie otrzymywały wytycznych co do szacowania dochodów i majątku w sprawach dotyczących podatku od nieujawnionych źródeł przychodów. Przy wydawaniu decyzji w tych sprawach „całość zgromadzonego materiału podlega analizie i ocenie zgodnie z posiadaną wiedzą, doświadczeniem życiowym, prawami logiki oraz zgodności z obowiązującymi przepisami prawa" – czytamy w odpowiedzi MF. Równocześnie resort poinformował, że w marcu 2017 r. powstało Centrum Kompetencyjne ds. Ujawniania i Opodatkowania Nieujawnionych Źródeł Przychodów, które ma szkolić urzędników i upowszechniać dobre praktyki w tym zakresie.