Zanim dojdzie do zapowiadanej od miesięcy reformy sądownictwa, rząd zreformuje wykroczenia – czyli czyny społecznie szkodliwe. To sprawa niebagatelna, bo każdego roku do polskich sądów wpływa 500 tys. najdrobniejszych spraw: od przekroczenia prędkości, przez zakłócenie hałasu, aż po picie piwa w parku. Po zmianach w sądach ma być ich dużo mniej. Nowe przepisy mają wejść w życie jak najszybciej. Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by stało się to już w 2017 r.
Zniechęcić do sądu
Na czym reforma ma polegać?
– Po pierwsze, można będzie ukarać mandatem osobę, która nie zgadza się na jego przyjęcie – tłumaczy Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za ograniczenie kognicji sądów. Bardziej zdeterminowani, niegodzący się z decyzją funkcjonariusza będą mogli fakt ukarania zakwestionować przed sądem. – Z sędziowskiego doświadczenia wiem, że wiele osób, mając świadomość popełnienia wykroczenia, będzie wolało zapłacić mandat, niż chodzić po sądach – dodaje wiceminister.
93 proc. spraw wykroczeniowych w sądach kończy się grzywną
– Zaledwie co siódmy kierowca zatrzymany przez śląską drogówkę odmawia przyjęcia mandatu. Są tacy, którzy najpierw odmawiają, a potem, kiedy opadną emocje, sami zgłaszają się na komisariat po mandat – relacjonuje Janusz Bienias ze śląskiej drogówki.