Prof. Zbigniew Kmieciak
Dyskusja związana ze zmianami procedury administracyjnej była długa i burzliwa. Czy Pana zdaniem jako przewodniczącego zespołu, który przygotował zręby tej rewolucyjnej nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego, udało się przygotować podwaliny, które pozwolą uwspółcześnić polską administrację?
Ustawa nowelizująca kodeks postępowania administracyjnego (k.p.a.) jest wyrazem pewnego kompromisu. Jest to – w mojej ocenie – duży krok do przodu. Nie znaczy to, że możemy na tym poprzestać. W nowej regulacji zabrakło przede wszystkim instytucji umowy administracyjnej i procedury wydawania decyzji generalnych. Te ostatnie podejmowane są w praktyce na podstawie przepisów odnoszących się do decyzji indywidualnych, np. w sprawach tzw. dopalaczy. W kodeksie nie ma również regulacji odnoszącej się do udziału w postępowaniu podmiotu zainteresowanego, czyli takiego, który dysponuje interesem faktycznym, a nie prawnym. Wyłania się pytanie: dlaczego nie możemy powrócić do rozwiązania, które wprowadziło rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 1928 r. o postępowaniu administracyjnem. Normowało ono instytucję tzw. podmiotu interesowanego. My proponowaliśmy, żeby taki podmiot miał prawo wglądu do akt sprawy i mógł wyrazić swoje stanowisko w formie pisemnej.
A co z ochroną jego interesu?
Jego interes, podobnie jak określony interes grupowy, mógłby być chroniony w toku postępowania, np. poprzez udział prokuratora czy organizacji społecznej jako podmiotu na prawach strony. Niezależnie od tego, przedstawione na piśmie stanowisko byłoby jednym z elementów materiału dowodowego, który organ powinien oceniać z urzędu. Tego zabrakło w ustawie, ale generalnie zmiany poszły w dobrym kierunku, mimo zastrzeżeń zgłaszanych przez różne środowiska.