Z początkiem lipca, a więc za niewiele ponad trzy tygodnie, wejdą w życie przepisy o tzw. podzielonej płatności. Przewidują one, że – najkrócej mówiąc – część płatności za towary i usługi odpowiadająca kwocie VAT będzie trafiała na wydzielone konto sprzedawcy. Pieniędzmi z tego konta będzie można dysponować wyłącznie w celach fiskalnych. Ma to być kolejny etap uszczelniania systemu VAT.
Sztuczna kara poza kontrolą
Jednak po skonfrontowaniu nowych przepisów z praktyką życia gospodarczego może się okazać, że system ten nie będzie tak szczelny, jak go zachwala Ministerstwo Finansów. Jest bowiem przeznaczony głównie dla płatności za faktury za dostawy towarów i usług. Nie dotyczy jednak sytuacji, gdy kontrahenci wypłacają sobie różne inne należności, w tym na przykład odszkodowania za wady towaru czy uchybienie terminom z kontraktu.
Pół biedy, jeśli mamy do czynienia z rzeczywistym świadczeniem za naruszenie warunków dostawy. W praktyce dochodzi jednak do sytuacji, w których takie należności są kreowane sztucznie. Zdarza się bowiem, że faktura jako taka nie dokumentuje realnej wartości towaru, a jej wartość jest mocno zaniżona. Resztę strony rozliczają za pomocą odszkodowania czy kary umownej za rzekome naruszenie warunków kontraktu. Organy skarbowe (lub celno-skarbowe w przypadku importu) mogą oczywiście próbować kwestionować poziom cen z takich faktur. Jednak w przypadku np. dalekowschodnich tekstyliów ich wartość transakcyjna jest bardzo różna: od kilkudziesięciu groszy od producenta do kilkudziesięciu złotych dla klienta detalicznego za sztukę. W takich sytuacjach trudno o obiektywne ustalenie średniej rynkowej wartości. Fakturę jako taką trudno będzie zakwestionować, a kara umowna nie będzie wyłapana przez system podzielonej płatności.
Regres też umyka
Na inną wadę nowego systemu wskazuje Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP). Dotyczy ona również przypadków niewykonania kontraktu, ale w sytuacji gdy należności są ubezpieczone. Jeśli sprzedający nie otrzyma należności za towar czy usługę, to firma ubezpieczeniowa wypłaca mu odszkodowanie. Następnie ów ubezpieczyciel w drodze cywilnoprawnego regresu dochodzi tych pieniędzy od firmy, która nie wywiązała się z płatności. Jednak żadne z tych dwóch świadczeń – ani odszkodowanie, ani regres – nie podlega systemowi podzielonej płatności.
– Co prawda może zdarzyć się sytuacja, że dłużnik, dokonując spłaty swojej wierzytelności, przeleje środki na rachunek ubezpieczyciela w systemie podzielonej płatności, jednakże wówczas taki przelew będzie z założenia błędny z uwagi, iż nie zawiera w sobie kwoty podatku – zauważa Marek Kowalski, przewodniczący FPP. Dodaje, że aby uregulować swoje zobowiązanie w pełni, dłużnik będzie zatem zobowiązany wpłacić środki w całości na rachunek bieżący ubezpieczyciela.