W piątek Naczelny Sąd Administracyjny wdał wyrok korzystny dla Joanny B., właścicielki gruntu rolnego. Chciała wyciąć 200 sosen, brzóz i krzaków ze swojej działki po to, by mieć dojazd do nieruchomości rolnej, którą otrzymała od wójta gminy w zamian za inną. Drzewa i krzewy były typowymi samosiejkami.
Złożyła wniosek o wydanie zezwolenia na wycinkę do wójta gminy Siennice. A ten odmówił. Tłumaczył to tym, że działka z drzewami znajduje się na terenie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, ustanowionego rozporządzeniem wojewody mazowieckiego w sprawie obszaru krajobrazu chronionego. Zgodnie zaś z § 3 ust. 1 pkt 3 tego rozporządzenia zabrania się likwidowania i niszczenia zadrzewień śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych, jeżeli nie wynikają one z potrzeby ochrony przeciwpowodziowej i zapewnienia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wodnego.
W tym konkretnym wypadku żadna z tych sytuacji nie nastąpiła. Samosiejki miały być wycięte pod drogę dojazdową do pola.
Joanna B. postanowiła dalej walczyć. Nie mogła uprawiać tej działki, nie miała też do niej żadnego dojazdu. Wystąpiła więc ze skargą do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Siedlcach, ale ono utrzymało decyzję wójta w mocy. Wówczas odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Sąd skargę oddalił. Stwierdził, że wójt nie miał wyjścia i musiał odmówić wydania zezwolenia na wycinkę, bo zabraniały mu tego przepisy.
Joanna B. złożyła skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według niej 200 drzew rosnących gęsto obok siebie trudno uznać za zieleń śródpolną. Wójt nie zadał sobie trudu i nie sprawdził tego dokładnie w terenie.