Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy stwierdził wprawdzie nieważność uchwały w tej sprawie, ale Toruń walczy dalej i jeszcze w środę składa skargę kasacyjną od tego wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego. A dopóki nie zapadnie ostateczne, prawomocne orzeczenie, uchwała obowiązuje.
Chodzi o uchwałę z 23 lutego 2017 r., mocą której toruńscy radni ustanowili dla wszystkich stacji paliw w mieście stały zakaz sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych zawierających powyżej 4,5 proc. alkoholu. Wyjątek zrobiono jedynie dla piwa i to tego słabszego. Zakaz nie dotyczy lokali gastronomicznych na stacjach paliw, ale tylko tych, które znajdują się w odrębnych obiektach budowlanych.
Radni powołali się na cele wyznaczone w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz na związaną z nimi politykę samorządów, która ma prowadzić do ograniczenia dostępności i spożycia alkoholu. Rozbudowana sieć stacji paliw ma przede wszystkim umożliwiać kierowcom zaopatrzenie się w paliwo. Nie mogą stać się punktami dystrybucji wysokoprocentowych napojów alkoholowych, gdyż stwarza to zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Faktycznie uchwała sankcjonowała stan już istniejący. Od pewnego czasu władze miasta po prostu nie wydawały zezwoleń na sprzedaż wina i wódki na stacjach benzynowych. Generalny zakaz uregulował to prawnie.
W maju 2017 r. dwaj przedsiębiorcy prowadzący w Toruniu stacje paliw wezwali Radę Miasta do uchylenia uchwały, a następnie, na podstawie art. 101 ustawy o samorządzie gminnym, zaskarżyli ów akt prawa miejscowego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Argumentowali, że uchwała wyklucza ich z grona przedsiębiorców, którzy mogą ubiegać się o zezwolenie na sprzedaż mocnych alkoholi.