W grudniu 2017 r. działkowiczka wysłała pocztą elektroniczną do zarządu Rodzinnego Ogrodu Działkowego w Gliwicach wiele szczegółowych wniosków o udzielenie informacji publicznej. Zestaw pytań i żądanych dokumentów był tak rozległy, że prezes zarządu ROD zwrócił się do wnioskodawczyni z pytaniem, w jaki sposób ma udostępnić informacje. Przed przesłaniem e-mailem dokumenty muszą być bowiem zeskanowane i skserowane. Spowoduje to dodatkowe koszty w kwocie 315 zł. Istnieje jednak również inna możliwość.
Wprawdzie od 1 października do 31 marca biuro zarządu jest zamknięte, ale działkowiczka może osobiście przeglądać żądane dokumenty od 1 kwietnia 2018 r., w godzinach pracy biura. Wtedy nie poniesie żadnych kosztów. Co roku udostępniana jest też w biurze zarządu pełna dokumentacja, obejmująca m.in. informacje, których się domaga. A na tablicy ogłoszeń wieszany się bilans rozliczeń finansowych.
Działkowiczka nie odpowiedziała, natomiast wniosła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach skargę na bezczynność zarządu ROD. Była to jedna z bliźniaczo podobnych 25 skarg skierowanych do WSA od czasu wypowiedzenia umowy dzierżawy ogródka działkowego.
Prezes zarządu ROD zasugerował, że wyłącznym celem skarżącej – za czym przemawia złożenie 25 wniosków w okresie, gdy biuro zarządu nie funkcjonuje – jest paraliż pracy zarządu, obciążenie go kosztami udzielenia informacji oraz ewentualnego postępowania w razie uchybienia terminom rozpatrzenia wniosków. Skarżąca domagała się bowiem w istocie informacji przetworzonej, której przygotowanie wymaga przeprowadzenia odpowiednich analiz, zestawień, wyciągów i anoniminizacji.
Statut Polskiego Związku Działkowców, w którym funkcjonuje ROD, nie przewiduje, by rodzinny ogród działkowy lub jego zarząd miał posiadać odrębną od PZD osobowość prawną. Nie może więc być stroną w postępowaniu sądowoadministracyjnym ze skargi na bezczynność w udostępnieniu informacji publicznej. Nie wynika to też z ustawy o dostępie do informacji publicznej.