„Masz prawo milczeć albo powołać adwokata. Jeśli wybierzesz to drugie, wstrzymamy przesłuchanie do czasu, aż on tu przyjdzie". Mniej więcej taką formułkę powinni wypowiadać policjanci, zanim zaczną przesłuchanie podejrzanego o przestępstwo. Tego wymaga europejska dyrektywa w sprawie dostępu do adwokata (2013/48/UE). Niestety, Polska nie w pełni ją wdrożyła, choć termin upłynął 27 listopada 2016 r.
Obrońca od początku
Dyrektywa gwarantuje prawo do kontaktu z obrońcą przed przesłuchaniem i każdorazowego, także kolejnego, przesłuchania z jego udziałem. Jeżeli podejrzany nie ma obrońcy, trzeba pozwolić mu go wybrać, a potem spotkać się z nim.
Obowiązująca dziś w Polsce procedura karna zapewnia dużo mniej. Policja czy prokurator muszą umożliwić obrońcy udział w przesłuchaniu tylko wtedy, gdy podejrzany już go ma. Inaczej nie muszą odraczać przesłuchania. W dodatku nawet usprawiedliwiona nieobecność obrońcy nie wstrzymuje przesłuchania.
Dlaczego kontakt z pełnomocnikiem jest tak ważny? Zdaniem adwokata Radosława Baszuka po pierwsze wymaga tego interes osoby zatrzymanej albo nawet tylko podejrzanej o przestępstwo. Po drugie daje to gwarancję organom ścigania.
– Chodzi o bardzo wstępną fazę sprawy, która może nie mieć dalszego ciągu – tłumaczy Baszuk. – Oprócz osób mających doświadczenie z organami ścigania zwykle mało kto potrafi sobie poradzić z przesłuchaniem.