Sejm pracuje nad projektem ustawy odsuwającej o pół roku planowaną od początku 2016 r. reformę administracji skarbowej. Posłowie PiS, którzy złożyli projekt, motywują to słabym przygotowaniem administracji skarbowej do nowych zadań. Miały one polegać np. na bezpłatnym doradztwie dla małych firm rozpoczynających działalność, centralizacji wydawania interpretacji podatkowych oraz stworzenie urzędu dla największych firm.
Odsunięcie reformy może mieć jeszcze jedną przyczynę, związaną z kadrami. Nowa ustawa utrudnia ministrowi finansów umieszczanie „swoich" ludzi na kierowniczych stanowiskach. Na przykład w naborze na dyrektora izby skarbowej i naczelnika urzędu skarbowego teraz obowiązuje wymóg czteroletniego stażu prac w administracji. Nowa ustawa przewiduje, że ma to być pięcioletnia praca nie w dowolnym urzędzie, ale w skarbówce, i to przez trzy lata na stanowisku kierowniczym.
– To zasadnicza zmiana wymogów stawianych kandydatom na takie stanowiska – ocenia dr Krzysztof Teszner z Katedry Prawa Administracyjnego Uniwersytetu w Białymstoku. Zaznacza on jednak, że pojawi się jeszcze jedno kryterium, już uznaniowe: nieposzlakowana opinia kandydata.
Urzędy dla swoich
– Odsunięcie ustawy ma dać czas ludziom nowej ekipy na przygotowanie do tych wymogów – ocenia radca prawny Mirosław Pampuch, poseł Nowoczesnej.
Z takim scenariuszem kadrowym zdaje się współgrać czystka w izbach skarbowych. W ostatnich tygodniach minister Paweł Szałamacha odwołał dziewięciu spośród 16 urzędujących dyrektorów tych izb. Gdyby 1 stycznia weszły w życie nowe przepisy, obsada takich stanowisk, choćby osobami tylko pełniącymi obowiązki, byłaby trudniejsza. Nowa ustawa przewidywałaby, że do czasu powołania na stanowisko dyrektora izby skarbowej jego obowiązki może pełnić wyłącznie jego zastępca. I to maksymalnie przez pół roku, z możliwością przedłużenia tego okresu tylko raz, najwyżej o sześć miesięcy.