Wyrazisty Tusk utrudnia kompromis

W sporze o relokację uchodźców przewodniczący Rady Europejskiej stanął wyraźnie po stronie Polski. Ale porozumienie nie będzie przez to łatwiejsze.

Aktualizacja: 18.12.2017 07:46 Publikacja: 17.12.2017 18:40

Argumenty Donalda Tuska ws. kwot uchodźców są racjonalne i wielu po cichu przyznaje mu rację.

Argumenty Donalda Tuska ws. kwot uchodźców są racjonalne i wielu po cichu przyznaje mu rację.

Foto: AFP

Donald Tusk stwierdził, że relokacja jest nieefektywna i głęboko dzieli Unię. Polski rząd zareagował na to w stylu: „A nie mówiłem?". I komentował, że Donald Tusk wreszcie zaczął mówić językiem Polski. To nie do końca prawda. Tusk praktycznie od początku kryzysu migracyjnego w 2015 roku mówił, że obowiązkowa relokacja nie jest dobrym rozwiązaniem, i systematycznie podsuwał i popierał inne rozwiązania, takie jak wzmocnienie granic zewnętrznych czy pomoc krajom będącym źródłem lub punktem przerzutowym migrantów.

Prawdą jest jednak, że punkt zwrotny nastąpił dopiero teraz, bo po raz pierwszy tę osobistą opinię o nieskuteczności kwot Tusk podsunął przywódcom Unii Europejskiej jako projekt ich wspólnego stanowiska. Do tego jeszcze zantagonizował Komisję Europejską i Parlament Europejski, twierdząc, że nie powinny mieć nic do powiedzenia w tej sprawie, bo to państwa członkowskie we własnym zakresie lepiej sobie poradzą z presją migracyjną.

Tego już było trochę za dużo. Jak pokazał ostatni szczyt UE, ta prowokacja może okazać się ryzykowna. O ile jeszcze po poprzednim szczycie w październiku wszyscy przywódcy zgadzali się, że w sprawie reformy polityki migracyjnej trzeba szukać konsensusu, o tyle teraz kilku z nich wyraźnie podkreślało, że w tej sprawie można przecież zdecydować większością głosów, tak jak zrobiono we wrześniu 2015 roku.

Faktycznie decyzja o reformie polityki migracyjnej może zapaść w głosowaniu większościowym, bo tak stanowią unijne traktaty. To, że przez ostatnie półtora roku nie odwołano się do tego instrumentu w debacie nad reformą tzw. rozporządzenia dublińskiego, wynika z politycznej woli zbudowania jedności. Bo że decyzja z września 2015 roku podzieliła Unię, to nikt nie ma wątpliwości.

Ponieważ jednak czas płynie, a kolejne projekty kompromisu nie znajdują poparcia wszystkich państw UE, to uznano, że do połowy 2018 roku będzie jeszcze próba znalezienia konsensusu. Jeśli się nie uda, to Tusk zapowiada własną propozycję. Ale inni widzą to inaczej: mamy głosowanie większościowe.

Nie chodzi w gruncie rzeczy o same kwoty. Dziś najbardziej narażone na presję migracyjną są Włochy, którym kwoty nie pomogą, bo do nich przypływają imigranci ekonomiczni, a nie uchodźcy. Nawet w czasie zamkniętej kolacji przywódców mało było autentycznych zwolenników kwot. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że premier Włoch mówił długo o sposobach powstrzymywania imigracji, ale o kwotach uchodźców nie wspomniał. Podobnie premier Hiszpanii. A przywódcy niektórych państw wskazywali, że oni byli gotowi do przyjmowania uchodźców w ramach kwot, ale ci albo nie chcieli do nich przyjechać, albo zaraz po przyjeździe zniknęli.

Obrońcami kwot są ciągle Niemcy i Szwecja, choć im też żadnego problemu w przyszłości to nie rozwiąże. Bo jak widać w ostatnim kryzysie mimo kwot i tak blisko milion ludzi pojechało do Niemiec, a kolejne dziesiątki tysięcy do Szwecji. Ale i po drugiej stronie dyskusja nie dotyczy meritum sporu. Bo maksimum kilka tysięcy uchodźców, a pewnie tyle Polska musiałaby przyjąć w razie prawdziwego kryzysu, nie stanowi żadnego problemu.

I wiadomo, że o taki kryzys w dzisiejszych czasach byłoby znacznie trudniej niż ponad dwa lata temu. Granice są znacznie lepiej chronione, UE ma umowy z państwami trzecimi i cały czas działa na rzecz zatrzymania imigrantów poza granicami Unii. Tylko że nie tego dziś dotyczy spór. Jak mówią nasi rozmówcy, w kwotach wcale nie chodzi o kwoty, ale o gotowość do solidarności. Dla Niemiec i Szwecji, które przyjęły najwięcej uchodźców, nie do przyjęcia jest stwierdzenie, że inni tej solidarności odmawiają. A naszej stronie nie pomaga fakt, że nie wykonujemy unijnej decyzji z 2015 roku. A może jeszcze, co okaże się niedługo, jesteśmy krajem oficjalnie uznanym za niepraworządny.

Argumenty Tuska w sprawie kwot są racjonalne i wielu po cichu przyznaje mu rację. Jednak stawiając się tak wyraźnie po jednej stronie sporu, i to tej reprezentowanej przez jego własny kraj, trochę sobie odebrał prawo do bycia neutralnym budowniczym kompromisu. Tę rolę musi teraz przejąć ktoś inny.

Donald Tusk stwierdził, że relokacja jest nieefektywna i głęboko dzieli Unię. Polski rząd zareagował na to w stylu: „A nie mówiłem?". I komentował, że Donald Tusk wreszcie zaczął mówić językiem Polski. To nie do końca prawda. Tusk praktycznie od początku kryzysu migracyjnego w 2015 roku mówił, że obowiązkowa relokacja nie jest dobrym rozwiązaniem, i systematycznie podsuwał i popierał inne rozwiązania, takie jak wzmocnienie granic zewnętrznych czy pomoc krajom będącym źródłem lub punktem przerzutowym migrantów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787