Korespondencja z Brukseli
Nowoczesne interaktywne muzeum położone w parku Leopolda w Brukseli jest dzieckiem Hansa Gerta Poetteringa, niemieckiego chadeka, byłego szefa Parlamentu Europejskiego. Wielkim zwolennikiem tego projektu był też inny szef PE – niemiecki socjalista Martin Schulz. Nic dziwnego, że inicjatywa mogła liczyć na 56 milionów euro wsparcia z parlamentarnego budżetu, z czego blisko połowa poszła na renowację budynku (byłej kliniki stomatologicznej) i dostosowanie jej do nowej funkcji.
Czy Poettering jako szef Rady Nadzorczej miał wpływ na wydźwięk stałej ekspozycji? Czy raczej zdecydowały o tym działania wiceszefa Rady Naukowej, niemieckiego historyka Hansa Waltera Huettera? Może to tylko przypadek, ale faktem jest, że wystawa w ważnych momentach wydaje się być tworzona z niemieckiego punktu widzenia.
Nowe muzeum ma pomóc zrozumieć wspólną przeszłości i różne punkty widzenia Europejczyków. Początkiem historii jest właściwie rewolucja francuska, ale najwięcej miejsca na wystawie poświęcono dziejom XX wieku.
Takie było od początku założenie, bo muzeum ma pokazać kontekst, w jakim doszło do powstania idei wspólnej Europy.