Unia szykuje May parszywy rozwód

Brexit będzie o wiele trudniejszy, niż się premier wydawało. W środę przekonała się o tym w Berlinie.

Aktualizacja: 21.07.2016 07:28 Publikacja: 20.07.2016 19:32

Unia szykuje May parszywy rozwód

Foto: AFP

Tradycyjnie nowy brytyjski premier z pierwszą wizytą leci do Paryża. Theresa May złamała tą zasadę, aby nawiązać „osobisty kontakt" z Angelą Merkel i „uczynić z Brexitu sukces".

Przed wylotem sprawiła także Niemcom prezent, ogłaszając, że Wielka Brytania rezygnuje z przewodnictwa w Unii w drugiej połowie 2017 r., jak to wynikało z brukselskiego grafiku. W Berlinie obawiano się, że Brytyjczycy uczynią z tego ustępstwa kartę przetargową w negocjacjach dotyczących Brexitu.

Trudna rozmowa dwóch pań „M"

Jeszcze nigdy u władzy w Wielkiej Brytanii i Niemczech nie były równocześnie kobiety. Dodatkowo bezdzietne, których ojcem był pastor i które są znane z pragmatycznego podejścia do polityka.

Ale wszystkie te podobieństwa nie mogą przesłonić fundamentalnej różnicy w podejściu do integracji między Merkel i May. Przed referendum 23 czerwca kanclerz starała się pomóc Davidowi Cameronowi w kampanii na rzecz utrzymania kraju w Unii, choć nie za cenę podważenia czterech fundamentalnych zasad wspólnego rynku. Ale skoro głosowanie wygrali przeciwnicy członkostwa, Niemcy w żaden sposób nie zamierzają ułatwić Brytyjczykom wyjścia ze Wspólnoty.

– To Wielka Brytania musi określić, w jaki sposób chce ułożyć swoje stosunki z Unią – powiedział przed przylotem May rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert.

Marco Incerti, ekspert brukselskiego Centrum Europejskich Studiów Politycznych (CEPS), tłumaczy „Rz": – Merkel będzie twardo negocjować z Brytyjczykami z trzech powodów. Po pierwsze, nie chce, aby za przykładem Zjednoczonego Królestwa poszły inne kraje; po wtóre, przed wyborami do Bundestagu w przyszłym roku musi udowodnić, że oddanie władzy w ręce eurosceptycznych populistów prowadzi kraj na manowce; i po trzecie, przyznanie Brytyjczykom odstępstw od powszechnych reguł jednolitego rynku oznaczałoby poważne osłabienie Unii, która i tak już przechodzi najtrudniejsze chwile w swojej historii.

W czasie debaty w parlamencie w Westminster tuż przed odlotem do Berlina May zapowiedziała, że będzie dążyła do „utrzymania jak najbliższych relacji gospodarczych z Unią". Ale premier musi też zrobić wszystko, co w jej mocy, aby powstrzymać masową imigrację, co oznacza zerwanie ze swobodą osiedlania się we Wspólnocie. A to spowoduje, że Niemcy nie zgodzą się na utrzymanie pozostałych trzech swobód w relacjach z Wielką Brytanią: przemieszczania się towaru, kapitału i usług.

– Nie będzie członkostwa a la carte, przyznania Brytyjczykom tylko tych korzyści z członkostwa, które im odpowiadają – mówi Elmar Brok, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego.

Spodziewając się takiego właśnie scenariusza, Komisja Europejska ostrzegła, że w przyszłym roku skutek Brexitu będzie dla gospodarki brytyjskiej „zasadniczy", choć przecież kraj formalnie będzie jeszcze wtedy członkiem Wspólnoty. Zdaniem Brukseli wzrost spowolni wówczas od 1 do nawet 2,5 pkt proc., tak że kraj, który wcześniej miał rosnąć o 1,9 proc., może nawet popaść w recesję.

Szkockie weto

Niemcy odrzucają także nadzieje May na nawiązanie „nieformalnych kontaktów" z Merkel, aby uzyskać lepsze warunki wyjścia z Unii. Domagają się rozpoczęcia formalnych negocjacji rozwodowych po uruchomieniu przez Londyn art. 50 traktatu. O ile nominacja May, poważnej polityk, została przyjęta z zadowoleniem nad Szprewą, o tyle ogłoszoną kilka godzin później decyzję o powierzeniu MSZ Borisowi Johnsonowi powitano z niesmakiem. Byłego burmistrza Londynu zapamiętano m.in. z porównania Unii do III Rzeszy Hitlera.

Wstępnie brytyjski rząd chce sięgnąć po art. 50 traktatu „pod koniec tego lub na początku przyszłego roku". Ale i to może się okazać nierealne. W ostatnich kilkudziesięciu godzinach pojawiły się tu przynajmniej dwie zasadnicze przeszkody.

Aby zapobiec rosnącym nastrojom niepodległościowym w Szkocji, May poleciała do Edynburga, gdzie obiecała Nicoli Sturgeon, że nie rozpocznie formalnych rozmów z Brukselą bez zgody pierwszej minister Szkocji.

– Czy uzyskałam prawo veta? Tak z pewnością można interpretować to, co usłyszałam od Theresy May. To daje Szkocji bardzo, bardzo silną pozycję, z której będę się starała skorzystać, jak tylko będę potrafiła – powiedziała May.

O ile 23 czerwca 51,9 proc. wyborców w Wielkiej Brytanii opowiedziało się za Brexitem wobec 48,1 proc. przeciw, o tyle w samej Szkocji 62 proc. głosujących postawiło na integrację, a 38 proc. było przeciw.

Poza tym były prokurator generalny Dominic Grieve ostrzegł, że rząd nie będzie miał prawa rozpocząć formalnych negocjacji z Brukselą bez zgody parlamentu, w którym zwolennicy integracji stanowią przytłaczającą większość.

W czwartek May poleci do Paryża. Ale tu spotka jeszcze większy opór niż w Berlinie, bo łatwy Brexit oznaczałby tylko zachętę do głosowania w przyszłorocznych wyborach prezydenckich na Front Narodowy.

Tradycyjnie nowy brytyjski premier z pierwszą wizytą leci do Paryża. Theresa May złamała tą zasadę, aby nawiązać „osobisty kontakt" z Angelą Merkel i „uczynić z Brexitu sukces".

Przed wylotem sprawiła także Niemcom prezent, ogłaszając, że Wielka Brytania rezygnuje z przewodnictwa w Unii w drugiej połowie 2017 r., jak to wynikało z brukselskiego grafiku. W Berlinie obawiano się, że Brytyjczycy uczynią z tego ustępstwa kartę przetargową w negocjacjach dotyczących Brexitu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790