– W Unii Europejskiej nie ma solidarności a la carte – powiedział w środę Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, przedstawiając propozycję nowych zasad ubiegania się o azyl w UE. Będzie więc solidarność obowiązkowa, za której brak zapłaci się wysokie kary.
W obecnie obowiązującym rozporządzeniu dublińskim przewidziane jest, że jeśli uchodźca przyjeżdża do UE nielegalnie, to kraj przekroczenia granicy jest odpowiedzialny za rozpatrzenie jego wniosku azylowego.
W praktyce system ten od wielu miesięcy nie działa, setki tysięcy uchodźców przewędrowały z Grecji do Niemiec. Zapobiec temu miał uzgodniony we wrześniu 2015 roku tymczasowy mechanizm dystrybucji uchodźców, który przewidywał przesiedlenie 160 tys. osób z Grecji i Włoch do wszystkich państw UE. Ale do tej pory objął on tylko 1441 osób, z czego Polska nie przyjęła nikogo.
KE nie uważa, że system był zły, chce, żeby nowy mechanizm działał w sytuacjach nadzwyczajnych. To znaczy jeśli doszłoby do nadmiernego, napływu uchodźców do jednego państwa członkowskiego, to nadwyżka byłaby przejmowana przez innych.
Na razie nie określono jeszcze, jaki będzie dla każdego kraju próg uruchamiający mechanizm solidarnej dystrybucji. Wiadomo, że na każdy kraj przypadnie liczba osób proporcjonalna do liczby jego ludności i poziomu PKB. Jeśli ich nie przyjmie, to za każdego odrzuconego zapłaci 250 tys. euro, a pieniądze zostaną przekazane temu krajowi, który otworzy dla tych uchodźców granice. – To nie jest suma równoważna kosztom utrzymania imigranta. To jest suma, która ma zniechęcać do nieprzyjmowania uchodźców – tłumaczył unijny ekspert.