Enrique Mora Benavente: To Trump obroni Europę

– Za mojego życia armia europejska nie powstanie – przyznaje dyrektor generalny hiszpańskiego MSZ ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Aktualizacja: 23.04.2018 21:32 Publikacja: 22.04.2018 18:12

Hiszpańskie myśliwce Eurofighter patrolują niebo krajów bałtyckich.

Hiszpańskie myśliwce Eurofighter patrolują niebo krajów bałtyckich.

Foto: MBDA UK Ltd

Rz: Francja i Wielka Brytania jako jedyne kraje Unii wzięły udział w operacji przeciw Syrii po użyciu przez Asada broni chemicznej. Wspólna polityka obronna, tzw. Pesco, w ogóle istnieje?

Enrique Mora Benavente: Poszczególne państwa europejskie inaczej podchodzą do zagrożeń, przed którymi staje Unia. To podstawowy problem. Doświadczaliśmy tego wielokrotnie. Ale wojna w Syrii dotknęła Europy w sposób szczególny. Kryzys uchodźców bardziej zagrażał stabilności Wspólnoty niż kryzys euro, a mimo to Unia nie była w stanie w znaczącym stopniu wpłynąć na wydarzenia w Syrii. Rosja odegrała tu o wiele większą rolę.

To dlaczego Hiszpania nie wsparła Francuzów i Brytyjczyków?

Interwencja była słuszna. Ale jak wiele krajów Unii, w Hiszpanii potrzebujemy międzynarodowej legitymizacji, aby wziąć udział w takiej operacji: albo decyzji Rady Bezpieczeństwa, albo jednomyślnej decyzji Rady UE, co w sprawie Syrii nie było możliwe.

Rosja ma oficjalne prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa i faktyczne w Radzie UE poprzez takie kraje jak Cypr czy Grecja...

W Radzie UE nie ma prawa weta, choć rzeczywiście ma pewne możliwości wpływania na debatę. Ale przy podejmowaniu decyzji przez Unię problemem jest nie tyle Rosja, ile odmienne tradycje wojskowe takich krajów jak Irlandia czy Austria, które uważają, że neutralność jest najlepszym rozwiązaniem, i nigdy nie zdecydują się na interwencję.

Hiszpania nie powinna zmienić warunków udziału w operacjach zbrojnych? Też może kiedyś prosić o pomoc.

Do tego konieczne jest porozumienie wszystkich sił politycznych, poparcie całego społeczeństwa. Dziś jest ono niechętne działaniom zbrojnym. To spuścizna historii sięgająca rozpadu imperium kolonialnego.

To może trzeba zmienić procedury w Unii tak, aby decyzje o interwencji należały tylko do największych krajów?

Koncert wielkich mocarstw nie przejdzie. Integracja była możliwa, bo wszyscy są traktowani na równi. Można natomiast rozważyć podejmowanie niektórych decyzji w polityce obronnej i zagranicznej kwalifikowaną większością, a nie jednomyślnie. Jean-Claude Juncker proponował to dwa lata temu.

Hiszpania byłaby na to gotowa?

Tak, choć zależy w jakich obszarach.

A co jeśli większość krajów UE uznałaby, że Gibraltar po wsze czasy powinien pozostać brytyjski?

Hiszpania uznaje, że część Gibraltaru należy do Wielkiej Brytanii za sprawą pokoju utrechckiego (1713 r.). I tak pozostanie, o ile Zjednoczone Królestwo nie zmieni zdania. Ale jest też część Gibraltaru, która została zajęta nielegalnie i Hiszpania nie uznaje jej przynależności do Wielkiej Brytanii. O tym mówimy. Jednak Rada UE nie będzie podejmowała decyzji przeciwko jakiemuś państwu członkowskiemu. Nie uzna np. niepodległości Cypru Północnego. Chodzi o decyzje dotyczące obszarów poza Unią. Ale nawet tu strategiczne rozstrzygnięcia zapadałyby jednomyślnie, a dopiero to, jak je wykonać – kwalifikowaną większością głosów.

Kanclerz Merkel uważa, że Europa nie może polegać na Ameryce Donalda Trumpa i musi budować własne zdolności obronne. Podziela pan taką analizę?

NATO zapewnia Europie obronę terytorialną, doskonale spełnia to zadanie. Unia nie jest w stanie stawić czoła klasycznym zagrożeniom, krajom, które jak Rosja mogą zająć terytorium innego państwa. Od tego jest artykuł 5 paktu północnoatlantyckiego, nie ma po co tego duplikować. Ale Europa musi przygotować się na udział w innego typu konfliktach w swoim bezpośrednim otoczeniu, jak w krajach Sahelu czy w Syrii. Tu wniosek kanclerz jest jak najbardziej słuszny.

Jak to? Przecież Trump mówił, że NATO to sojusz przestarzały...

NATO nie jest przestarzałe. W hipotetycznym przypadku, w którym Amerykanie rzeczywiście wyjdą z Europy, i bez zachęty kanclerz Niemiec rzeczywiście będziemy musieli coś zrobić. Ale nie widzę na horyzoncie takiego zagrożenia.

Trumpowi można więc ufać?

Gdy idzie o obronę Europy, tak.

Dlaczego?

Ważne są fakty. Od kiedy Trump jest prezydentem, mamy więcej sił amerykańskich w Europie, nie została zlikwidowana ani jedna baza USA na naszym kontynencie. Amerykańscy żołnierze są w Polsce, to rzecz bezprecedensowa. Inną sprawą są tweety: to jest styl prezydenta, jakiego Ameryka jeszcze nie miała.

Hiszpania wydaje na obronę 0,9 proc. PKB, dwa razy mniej, niż wymaga NATO. Trump ma rację, że gdy idzie o obronę, pana kraj jedzie na gapę?

Nie. Zagrożenia, jakim musi stawić czoła Hiszpania na południu, mają inny charakter niż te, przed którymi staje Polska na wschodzie. Z rąk dżihadystów przez 15 lat zginęło ponad 200 naszych obywateli. Ale to jest zagrożenie asymetryczne, któremu można stawić czoła przy stosunkowo niewielkich nakładach wojskowych. Jesteśmy więc w stanie skutecznie się obronić, to nie jest jazda na gapę. Załamanie wydatków na obronę nastąpiło w Hiszpanii wraz z największym kryzysem gospodarczym od śmierci Franco, który spowodował, że mieliśmy 5 milionów bezrobotnych. To wymusiło inne priorytety niż wojsko.

Teraz to się zmieni?

Co roku do 2027 r. chcemy zwiększać budżet na obronę o 5–10 proc. Nie wiem, czy po tych dziesięciu latach dojdziemy do 2 proc. PKB, to zależy od stanu gospodarki. Ale to nie jest spowodowane naciskami Trumpa. Doszliśmy do wniosku, że przy obecnym poziomie wydatków nie da się utrzymać na odpowiednim poziomie sił zbrojnych.

Na są one dziś sprawne?

Skoncentrowaliśmy się na rozwinięciu sił szybkiego reagowania, w tej chwili ok. 2 tys. naszych żołnierzy służy za granicą. Brak nakładów odbija się natomiast na pozostałej części naszych wojsk.

Polska od lat wydaje 2 proc. PKB na obronę. Nasze wojsko jest dziś lepiej wyposażone od hiszpańskiego?

Dziś być może tak rzeczywiście jest, choć zależy w jakiej dziedzinie. Polska np. dopiero zawarła umowę na dostawy patriotów. My ich mamy trzy baterie, w tym jedną w Turcji.

Niemcy też wydają bardzo mało na wojsko. Dopóki to się nie zmieni, europejska obronność ma jakiś sens?

To także jest owoc historii. Ale zgadzam się z Radosławem Sikorskim, gdy mówił w Berlinie, że bardziej obawia się bezczynności Niemiec niż ich nadmiernej aktywności.

Co realnie może osiągnąć Pesco?

Dwie rzeczy: skuteczniej wydawać fundusze na obronę i uzyskać zdolność do przeprowadzania samodzielnych operacji wojskowych. W 2016 r. Unia przeznaczyła 1,4 proc. PKB na obronę, 250 mld euro. To o wiele więcej, niż wydała Rosja, Chiny. Tylko że nikt nie obawia się Unii, jak obawia się Rosji czy Chin. Dlaczego? Bo wydajemy te pieniądze źle. Większość idzie na biurokrację, na utrzymanie sił zbrojnych, które nie odpowiadają dzisiejszym potrzebom. W ramach Pesco chcemy, aby kilka krajów połączyło siły wokół projektów, których samodzielnie nikt nie przeprowadzi. Jeden z nich dotyczy dronów, gdzie na badanie trzeba przeznaczyć 8–10 mld euro, bez gwarancji sukcesu. Ale razem z Włochami, Francją, Niemcami, wsparciem Brukseli możemy osiągnąć sukces. Inny pomysł zakłada harmonizację szkoleń kadry dowódczej odpowiedzialnej za przyszłe operacje wojskowe Unii. Holendrzy wylansowali z kolei ideę „wojskowego Schengen" – swobody przemieszczania się wojsk po całej Wspólnocie. To się Polsce bardzo podoba.

O europejskiej obronności mówi się od 18 lat. Dlaczego teraz miałoby się udać?

Ocena zagrożenia w Unii całkowicie się zmieniła w 2014 r. Wtedy Rosjanie zajęli Krym, weszli do Donbasu, zaś Abu bakr-al Baghdadi ogłosił tzw. kalifat w Syrii.

A Barack Obama zdecydował, że Ameryka nie będzie więcej interweniować na Bliskim Wschodzie...

To jest zrozumiałe. Prezydent Obama tłumaczył premierowi Hiszpanii, że jedną z rzeczy, które najbardziej go zajmują, od kiedy jest w Białym Domu, jest los imperiów, choć on akurat użył słowa „wielkich państw", które upadły, bo nadmiernie zaangażowały się na świecie, podjęły się zadań, które przekraczały ich możliwości polityczne i gospodarcze. George W. Bush zaczął popełniać błąd, który zrobiły imperia hiszpański, francuski, brytyjski. I oczywiście Związek Radziecki, a zapewne i dzisiejsza Rosja, której gospodarka nie jest większa od hiszpańskiej, a to nie wystarczy, aby mieć ambicje o skali globalnej. Obama uznał więc, że dla Ameryki strategiczne znaczenie ma Pacyfik, Chiny, ale Bliski Wschód nie.

Co zrobi Hiszpania, jeśli Rosjanie wkroczą do Narwy?

Będziemy w pierwszej linii walki: mamy 370 żołnierzy na Łotwie, a cztery nasze myśliwce Eurofighter patrolują niebo krajów bałtyckich.

To nie wystarczy, aby zatrzymać rosyjską ofensywę...

Nie chodzi o natychmiastowe odrzucenie Rosjan, tylko uświadomienie Moskwie, że wkraczając do krajów bałtyckich, wchodzi w konflikt z całym NATO i zapłaci straszliwą cenę. W ciągu 48 godzin Hiszpania jest w stanie przerzucić kolejne 5–6 tys. elitarnych żołnierzy.

Za 20–30 lat powstanie jedna armia europejska?

Za mojego życia nie powstanie! Ale w ciągu pięciu–dziesięciu lat Europa będzie miała skuteczną siłę ekspedycyjną zdolną brać udział w takich konfliktach jak Syria. To nasz cel, a także Niemiec, Francji, Włoch.

A Polski?

Tego nie wiem.

Rz: Francja i Wielka Brytania jako jedyne kraje Unii wzięły udział w operacji przeciw Syrii po użyciu przez Asada broni chemicznej. Wspólna polityka obronna, tzw. Pesco, w ogóle istnieje?

Enrique Mora Benavente: Poszczególne państwa europejskie inaczej podchodzą do zagrożeń, przed którymi staje Unia. To podstawowy problem. Doświadczaliśmy tego wielokrotnie. Ale wojna w Syrii dotknęła Europy w sposób szczególny. Kryzys uchodźców bardziej zagrażał stabilności Wspólnoty niż kryzys euro, a mimo to Unia nie była w stanie w znaczącym stopniu wpłynąć na wydarzenia w Syrii. Rosja odegrała tu o wiele większą rolę.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782