Projekt porozumienia, nazywany propozycją Tuska, został przedstawiony 2 lutego. Przez kolejne tygodnie trwało dyplomatyczne i prawne szlifowanie tekstu przez wysokiej rangi urzędników i ministrów państw członkowskich, ale najważniejsze spory mieli rozstrzygnąć na szczycie politycy, czyli premierzy i prezydenci państw członkowskich.
Ważna rola przypadła premier Beacie Szydło, bo to Polska ma być najbardziej dotknięta ustępstwami na rzecz Londynu w zakresie swobodnego przepływu osób. – Chcemy porozumienia, ale nie za wszelką cenę – powiedziała polska premier.
Londyn ma uzyskać możliwość ograniczenia zasiłków dla najmniej zarabiających, tak aby imigranci z innych państw UE uzyskali takie prawo dopiero po czterech latach aktywnej obecności na jej rynku pracy. Na to była wstępna zgoda, do uzgodnienia na szczycie pozostała kwestia, przez jak długi czas Wielka Brytania miałaby prawo zaciągania tego hamulca bezpieczeństwa przez siedem lat, kontrpropozycja ze strony Grupy Wyszehradzkiej to pięć lat. Ponadto Polska i inne kraje eksporterzy netto pracowników nalegały, żeby hamulec bezpieczeństwa został wyraźnie zawężony do Wielkiej Brytanii.
Ponieważ szczegóły mają być ustalone w legislacji wtórnej, czyli w dyrektywach i rozporządzeniach, nie można tam zapisać, że restrykcje mogą być stosowane tylko przez jeden kraj. Dlatego szuka się innych sformułowań zawężających. Jedno, obecne w propozycji tekstu, mówi o „nieskładkowych dodatkach do wynagrodzenia" (ang. non-contributive in-work benefits), które są specyficznie brytyjską konstrukcją, niewystępującą w innych krajach. Polska chciała także zapisu przewidującego, że z ewentualnego hamulca bezpieczeństwa mogłyby korzystać tylko państwa, które nie wprowadziły okresu przejściowego na przepływ siły roboczej po rozszerzeniu UE w 2004 roku, czyli w praktyce Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja.
Sformułowanie to jednak zniknęło w kolejnej wersji projektu porozumienia. Pozostaje natomiast zasada, że ograniczenia nie będą stosowane wstecz, czyli w stosunku do imigrantów już pracujących w Wielkiej Brytanii.
Więcej niejasności jest wokół drugiego typu restrykcji dotyczących zasiłków na dzieci. Londyn narzeka, że płaci na dzieci pracowników, które nie mieszkają w Wielkiej Brytanii, lecz np. w Polsce. Nie dostał możliwości odmówienia wypłaty takich zasiłków, ale prawo do ich indeksowania do kosztów życia w kraju pobytu dziecka.