– Trump nie będzie osobnym tematem dyskusji. Ale jeśli chcemy rozmawiać o przyszłości Europy, to musimy uwzględnić kontekst międzynarodowy. A ten zmienił się dramatycznie w ciągu ostatnich kilku lat – mówi unijny dyplomata zaangażowany w przygotowania piątkowego szczytu na Malcie.
Nieformalne spotkanie w La Valetcie ma być okazją do swobodnej dyskusji o przyszłości Unii. Jej pierwszym efektem powinna być deklaracja rzymska, której wydanie zapowiedziano na 25 marca w Rzymie, gdzie odbędzie się kolejne nieformalne spotkanie przywódców z okazji 60. rocznicy podpisania traktatów założycielskich UE. Wszystkie te dyskusje odbywają się bez Wielkiej Brytanii, która 9 marca na formalnym szczycie Unii w Brukseli ma złożyć oficjalny wniosek o uruchomienie art. 50 unijnego traktatu, co rozpoczyna dwuletni okres wychodzenia z UE.
Przyszłość Unii to, według Polski, konieczne zmiany traktatowe, które miałyby doprowadzić do zmniejszenia władzy Brukseli. Taką propozycję przedstawiał w licznych wywiadach prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale również premier Beata Szydło zapewniała, że Polska przekaże taką wiadomość unijnym partnerom. Z naszych informacji wynika jednak, że ani w ramach przygotowań do szczytu w La Valetcie, ani na żadnym innym forum unijnym polscy dyplomaci nic o konieczności zmian traktatowych nie mówili. Być może konkrety pojawią się przed szczytem w Rzymie.
Europa od lat ma swoje wewnętrzne problemy, teraz doszła do nich niekorzystna sytuacja zewnętrzna. Nowa administracja amerykańska wyraźnie nie dostrzega wagi więzów transatlantyckich. Donald Trump pochwala Brexit i zachęca innych do pójścia tą samą drogą oraz odwraca się od wolnego handlu, a jego ministrowie oskarżają Niemcy o walutowe manipulacje.
Niepewna jest także skala amerykańskiego zaangażowania w NATO. To wszystko po stronie europejskiej po raz pierwszy tak otwarcie i oficjalnie podsumował Donald Tusk w zaproszeniu na spotkanie na Malcie wysłanym do europejskich przywódców. „Niepokojące deklaracje nowej administracji amerykańskiej czynią naszą przyszłość w wysokim stopniu nieprzewidywalną" – napisał przewodniczący Rady Europejskiej.