Reklama

Niedoszła zemsta Conchity

Polska miała zapłacić za nową ustawę medialną wyrzuceniem z Eurowizji. Ale życzenie czołowych zachodnich mediów jest nieprawdą.

Aktualizacja: 13.01.2016 20:10 Publikacja: 13.01.2016 19:16

W 2014 r. Eurowizję wygrał/a austriacki/a drag queen Conchita Wurst. Dla prezesa TVP Jacka Kurskiego

W 2014 r. Eurowizję wygrał/a austriacki/a drag queen Conchita Wurst. Dla prezesa TVP Jacka Kurskiego był to „kulturalny atak Zachodu”

Foto: AFP

– Ani razu nie wspominałem w rozmowie z „Financial Times" o Eurowizji, nie mówiłem też o możliwości wyrzucenia Polski z Europejskiej Unii Nadawców (EBU). Nie jesteśmy na tym etapie – zapewnia „Rz" Jean-Paul Philippot, prezes organizacji zrzeszających publiczne telewizje i radia z 56 krajów Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Członkostwo w EBU to rzecz dla Polski kluczowa. Bez niej TVP i Polskie Radio nie mogłyby korzystać z darmowej wymiany programów wysokiej jakości. EBU jest też organizatorem Eurowizji, programu, który co roku ogląda nawet 180 mln widzów na całym kontynencie.

– Polska jest tym krajem EBU, który udostępnia i wykorzystuje najwięcej najlepszych nagrań muzycznych, najbardziej prestiżowych koncertów. Na tym bazuje Dwójka – mówi „Rz" Andrzej Siezieniewski, do niedawna prezes Polskiego Radia i członek zarządu EBU.

Gdyby nasz kraj przestał być członkiem EBU, musiałby za te nagrania słono płacić: w praktyce nie byłyby przez media publiczne emitowane.

Skandal wywołał „Financial Times", opierając się na rzekomej wypowiedzi Philippota. Gazeta rozpoczęła swój artykuł groźnie: „Polscy nadawcy ryzykują wyrzucenie z EBU i dodatkowo mogą zostać upokorzeni wyrzuceniem z Eurowizji. Taka byłaby kolejna konsekwencja przyjęcia kontrowersyjnej ustawy medialnej".

Reklama
Reklama

Wiadomość „FT" podchwycił „Washington Post", ale jeszcze bardziej ją wyostrzył. Amerykański dziennik uznał, że nasz kraj może zostać wyrzucony już nie tylko z EBU, ale nawet z samej... Unii Europejskiej. A prestiżowy portal Politico.eu w artykule „Polsko zachowuj się, bo wylecisz z Eurowizji" przypomniał, że nowy szef telewizji publicznej Jacek Kurski atakował występ zwycięzcy (zwyciężczyni?) Eurowizji w 2014 r. Conchity Wurst, uznając to za „kulturalny atak Zachodu". Jednak zdaniem autora artykułu lansująca „tradycyjne wartości" Polska przegrała tę rozgrywkę, bo zespół Donatan i Cleo z sugestywnie wyglądającymi dziewczynami w strojach ludowych i piosenką „My Słowianie" wylądował na 14. pozycji. Wyrok użytkowników YouTube jest jednak odwrotny: przebój Conchity obejrzało 22 mln widzów, polskiego zespołu 56 mln.

– To był tekst podkręcony, nieprawdziwy – mówi „Rz" o artykule „FT" Michelle Roverelli, rzeczniczka EBU. – Dany kraj może zostać wyrzucony z EBU, jeśli złamie statut naszej organizacji. A ten mówi tylko o tym, że nadawca publiczny powinien mieć zasięg ogólnonarodowy i zajmować się tematami ze wszystkich dziedzin życia. Do kształtu ustawy medialnej się nie odnosi, to więc nie może być podstawą do odebrania członkostwa – dodaje.

Na swoich stronach internetowych ani „FT", ani żadne z pozostałych zachodnich mediów nie opublikowało jednak tego sprostowania. Przeciwnie, interpretację „FT" podchwyciły w środę po południu kolejne zachodnie media, w tym „Daily Telegraph".

Ani jeden kraj nie został wyrzucony z genewskiej organizacji w trakcie jej 66-letniej historii. A należą do niej tak dyktatury, w których więzi się dziennikarzy, jak Egipt czy Azerbejdżan, kraje, które w żaden sposób nie przestrzegają pluralizmu mediów, jak Rosja, Białoruś czy Maroko, a nawet państwa, które tak naprawdę już nie istnieją, jak Libia.

Decyzja o wyrzuceniu Polski wymagałaby poparcia 3/4 delegatów w trakcie organizowanego co sześć miesięcy zgromadzenia ogólnego EBU. Nad członkostwem Polski głosowaliby więc m.in. Egipcjanie, Rosjanie czy Białorusini.

– Nie, to nie byłaby farsa. Owszem, nasi członkowie są na różnym etapie demokratyzacji, ale uważamy, że dzięki temu możemy z tymi państwami kontynuować dialog – broni logiki działania EBU Roverelli.

Reklama
Reklama

Jean-Paul Philippot tłumaczy „Rz" swoją strategię wobec Polski: – EBU nie jest organizacją polityczną, nie damy się wykorzystać przez żadną stronę konfliktu. Ale do tej pory polskie media publiczne były wręcz modelowe i nowa ustawa medialna nie idzie w kierunku ich umocnienia. Dlatego w najbliższych tygodniach będziemy ściśle badali, w jaki sposób jest przestrzegana zasada pluralizmu i niezależności polskich mediów publicznych.

Prezes EBU ostatnio już wydał kilka oświadczeń wyrażających zaniepokojenie zmianą zasad działania mediów w Polsce.

– To był okres świąt, prezes działał samodzielnie, bo nie mógł w takim momencie kontaktować się z dyrektorami nadawców z poszczególnych krajów – mówi Roverelli. Jej zdaniem zgodnie ze statusem EBU Philippot ma prawo do takiej samodzielnej inicjatywy, o ile nie zaprotestuje żaden z członków 11-osobowego zarządu. Najwyraźniej nic przeciwko skarceniu Polski nie mieli należący do tego gremium przedstawiciele nadawców m.in. z Rosji i Maroka, krajów, które wzorcowo respektują zasady wolnych mediów.

Andrzej Siezieniewski przyznaje w rozmowie z „Rz": – Przed publikacją tych oświadczeń Philippot nie pytał mnie o zdanie, nie konsultował się w sprawie sytuacji w Polsce. Philippot mówi co innego – że z Siezieniewskim na ten temat rozmawiał.

Jedno jest pewne: EBU nie jest wobec wszystkich krajów członkowskich tak aktywne. Archiwum organizacji pokazuje, że od lat nie interweniowała w stosunku do nadawców w Egipcie, Azerbejdżanie, na Białorusi, choć bardzo aktywnie zaangażowała się m.in. w spór o media na Węgrzech, a także gdy władze Grecji w ramach oszczędności chciały zlikwidować nadawcę publicznego i powołać nowego, który zatrudni pracowników na gorszych warunkach.

– EBU interesuje się przede wszystkim krajami Europy Zachodniej. Wobec pozostałych jest już znacznie mniej aktywna – przyznaje Siezieniewski.

Reklama
Reklama

Zobacz także:

Eurowizja bez Polski?

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1253
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1252
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1251
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1250
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1248
Reklama
Reklama