Korespondencja ze Sztokholmu
Mniejszość zwana szwedofińską, czyli po prostu szwedzka, stanowi tylko 5,3 procent populacji Finlandii. Jednak napisy w całym kraju są dwujęzyczne – po fińsku i po szwedzku. Ostatnio zakwestionowane zostało natomiast obowiązkowe nauczanie języka szwedzkiego.
Tego, by język szwedzki w szkołach był przedmiotem dobrowolnym dla Finów, domagała się partia Prawdziwi Finowie, która ma nową nazwę – Finowie. Jej przedstawiciele zasiedli z członkami Partii Koalicji Narodowej w obecnym gabinecie, na którego czele stoi Juha Sipilä.
Ugrupowanie związane ze współrządzacą partią, Fińska Młodzież, umieściła ponad rok temu filmik w sieci, w którym zaatakowała „przymusowy szwedzki”. Półnagi szef młodzieżówki Sebastian Tynkkynen pełznie po schodach katedry w Helsinkach, biczowany przez postacie przedstawiające fińskich polityków. „Nic nie jest obowiązkiem, prócz śmierci i uczenia się szwedzkiego” – brzmi przesłanie spotu.
Dwa lata temu fiński parlament głosował nad tym, czy szkoły w kraju mają nadal obowiązkowo nauczać języka zachodniego sąsiada. Fińskie dzieci zaczynają naukę tego języka najpóźniej w siódmej klasie szkoły podstawowej i kontynuują w liceum. Głosowanie było rezultatem inicjatywy obywatelskiej, którą poparło ponad 60 tys. Finów. Zdecydowana większość posłów opowiedziała się za kontynuowaniem edukacji.