Europarlamentarzystka zauważyła, że ze strony Rady Europejskiej raczej nie grożą Polsce sankcje, gdyż wymagana jest tam jednomyślność, a premier Węgier Viktor Orban deklarował, że nie poprze kar dla naszego kraju, jednak sankcje finansowe może nałożyć Trybunał Sprawiedliwości UE.
- Oddanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE i te kary finansowe, albo zablokowanie pieniędzy w Unii to jest jedna rzecz. I o tym decyduje Trybunał Sprawiedliwości, w skład którego wchodzą również polscy sędziowie. Jednak Orban nie jest sędzią i nie ma w tej sprawie nic do gadania - powiedziała.
Jak tłumaczyła, Trybunał Sprawiedliwość UE zajmuje się obecnie kilkoma sprawami dotyczącymi Polski. Chodzi m.in. o Puszczę Białowieską oraz przechodzenie sędziów na emerytury (i różny wiek emerytalny sędzi i sędziów).
Róża Thun nazwała "nieuczciwym" sprowadzenie konfliktu polskiego rządu z Komisją Europejską do wojny z jej wiceprzewodniczącym Fransem Timmermansem. Jej zdaniem Timmermans "należy do osób, które w tym kolegium komisarzy bardzo uspokajają nastroje".
- Komisja Europejska wolałaby, żeby kraje same rozwiązywały problemy. Zwraca uwagę, pisze listy, czeka na odpowiedź. Frans Timmermans wytrwale tłumaczy o co chodzi. Jest to danie szansy, aby każdy rząd, który popełnia błędy, sam wrócił na drogę praworządności. Obecny rząd nie chce tego zrobić i to nas będzie dużo kosztować - oceniła polityk.