Korespondencja z Brukseli
— Nie chcę dramatyzować, ale proszę moich polskich przyjaciół o poważne potraktowanie sprawy — powiedział Juncker na konferencji prasowej w piątek rano w Brukseli. Dwa dni wcześniej Komisja Europejska zdecydowała o objęciu Polski mechanizmem ochrony praworządności, bo ma wątpliwości odnośnie do zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego.
Chodzi konkretnie o dwa niewykonane wyroki TK dotyczące wyboru nowych sędziów. W Polsce decyzja KE została przez PiS skrytykowana jako antypolska, a jednocześnie jest przedstawiana jako mało ważna: wyłącznie dialog i techniczne wyjaśnienia. Juncker podważył obie interpretacje: jego zdaniem sprawa jest poważna, ale przedstawianie jej jako decyzji wymierzonej przeciwko Polsce jest niesłuszne. — Smuci mnie ten sposób przedstawienia sprawy. Unia Europejska nie ma problemu z Polską, ale z niektórymi inicjatywami polskiego rządu. I nie chciałbym, żeby Polacy mieszali te dwie sprawy — powiedział Luksemburczyk. Zapewnił o swoim wielkim uznaniu dla Polski i jej cierpień w historii, gdy wiele razy to inni decydowali o przyszłości naszego kraju. Dlatego, zdaniem Junckera, pewnego rodzaju opór w Polsce wobec zagranicznych interwencji jest zrozumiały. Ale w tym wypadku przewodniczący KE jest przekonany, że jego zachowanie było słuszne. — Ci w Polsce, którzy mówią, że UE nie ma kompetencji w tej sprawie, całkowicie się mylą. Działamy na podstawie traktatów— powiedział.
Juncker odniósł się także do doniesień, że w czasie telefonicznej rozmowy z premier Beatą Szydło we wtorek na dzień przed posiedzeniem KE, zapewniał ją, że nie będzie decyzji o wdrożeniu mechanizmu. — Powiedziałem, że nie będzie nowej decyzji wiodącej do zastosowania artykułu 7 unijnego traktatu. Ale jednocześnie jasno stwierdziłem, że zastosujemy mechanizm stworzony w marcu 2014 roku —wyjaśnił szef KE. Artykuł 7 unijnego traktatu mówi o możliwości odebrania prawa głosu w UE krajowi członkowskiemu łamiącemu zasady praworządności. To ostateczność, która wymaga jednomyślnego poparcia wszystkich, poza karanym, państw UE. Juncker powiedział, że na razie jest dialog i nie jest jego intencją doprowadzenie do artykułu 7.
Przewodniczący KE mówił w piątek także o innych wyzwaniach stojących przed Unią, w tym o kryzysie uchodźców. UE zdecydowała kilka miesięcy temu o podziale 160 tysięcy uchodźców pomiędzy państwa członkowskie. Na razie udało się tego dokonać tylko dla 300 osób. — To nie do przyjęcia, żeby unijna decyzja nie była realizowana. Nie odpuszczę. Państwa członkowskie nie mogą robić tego co im się podoba, skoro jest decyzja UE — stwierdził Juncker. Zapowiedział także, że w tym roku Komisja Europejska będzie przedstawiała kolejne propozycje, w tym na wiosnę zrewidowane rozporządzenie dublińskie. W obecnej formie przewiduje ono, że wniosek o azyl musi zostać rozpatrzony przez kraj przekroczenia unijnej granicy. Rozporządzenie w praktyce nie działa. KE zapowiada, że w nowym znajdzie się stały automatyczny mechanizm dzielenia się uchodźcami, czemu sprzeciwia się Polska. Juncker bardzo bronił także strefy Schengen. — bez niej nie ma ani wspólnej waluty, ani jednolitego rynku — argumentował. I przekonywał do wzmocnienia granic zewnętrznych, bo bez tego będzie coraz większa presja na wprowadzanie kontroli na granicach wewnętrznych.