Belgia jest trzecim krajem w Europie, który zdecydował się na uruchomienie korytarzy humanitarnych dla uchodźców. Z tej formy pomocy skorzysta 150 syryjskich uchodźców, przebywających obecnie na terenie Libanu i Turcji. Będą to głównie rodziny z małymi dziećmi i osobami w podeszłym wieku, osoby wymagające specjalistycznej opieki medycznej. Pierwszych rodzin Belgowie spodziewają się jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Korytarze humanitarne działają także we Włoszech i Francji. Włosi przyjęli już tysiąc osób z Syrii, a na początku listopada podpisano porozumienie o przyjęciu kolejnego tysiąca potrzebujących. Z kolei kilka dni temu kolejna duża grupa uchodźców (z 500 planowanych) wylądowała we Francji.
W Polsce temat obecny jest od półtora roku. Z prośbą o zezwolenie na uruchomienie korytarza zwracali się do rządu biskupi. Bezskutecznie.
Swego czasu inicjatywę za godną rozważenia uznał na łamach „Rzeczpospolitej" sam Jarosław Kaczyński, do premier Szydło w imieniu papieża zwracał się w tej sprawie nuncjusz apostolski, a szef polskiej dyplomacji publicznie zapewniał, że w pewnej formule Polska jest bliska uruchomienia korytarza. I co? Nic. Rząd chwali się tylko wielkością pomocy udzielanej na miejscu w Syrii i wciąż podkreśla, że w pierwszej kolejności dba o bezpieczeństwo swoich obywateli.
„W wielu krajach, do których zdążają migranci, szeroko rozpowszechniła się retoryka, która wyolbrzymia zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego lub koszty przyjęcia nowych przybyszów, lekceważąc w ten sposób godność ludzką, którą należy uznać we wszystkich, bo są synami i córkami Boga. Ci, którzy podsycają strach przed migrantami, być może w celach politycznych, zamiast budować pokój, sieją przemoc, dyskryminację rasową oraz ksenofobię, które są źródłem wielkiego niepokoju dla tych wszystkich, którym leży na sercu ochrona każdego człowieka" – pisze w orędziu na Światowy Dzień Pokoju 2018 papież Franciszek. W dokumencie nie pada nazwa naszego kraju, więc rządzący udają, że go nie znają. Śpią spokojnie.