Korespondencja ze Sztokholmu
W Szwecji wielożeństwo formalnie jest nielegalne i grozi za nie kara grzywny lub dwa lata więzienia. Jednak w urzędach skarbowych zarejestrowano już 300 par żyjących w związkach bigamicznych lub poligamicznych.
Spośród nich trzech mężczyzn ma po cztery żony, a kolejnych 11 – po trzy. Pozostali to zwykli bigamiści. Tę statystykę skarbówki ujawniono po raz pierwszy. Żadne inne organy władzy nigdy nie publikowały danych o poligamii w kraju.
Opinia publiczna dowiedziała się jednak wcześniej o problemie związanym z muzułmańskimi uchodźcami – przy okazji skazania bigamisty z Syrii za pobicie jednej z żon. Mieszkały one pod różnymi adresami i trudno było je wykryć. Ale gdy poszkodowana już wycofała oskarżenie przeciwko mężowi, że na nią napluł i uderzył ją kilkakrotnie metalową szczotką, wyszło na jaw, że mężczyzna ma jeszcze trzecią żonę – w Syrii. Na fali zainteresowania tematem telewizyjny program publicystyczny „Uppdrag granskning" przeprowadził wywiady w meczetach. Z rozmów wynikało, że sześć na dziesięć muzułmańskich świątyń w Szwecji popiera wielożeństwo.
Szwedzka prawnik Mariam Noor Lababneh natknęła się także na inny problem związany z poligamią. Sami uchodźcy przybywający do Szwecji obawiają się przyznania, że mają kilka żon. Zamiast więc rejestrować partnerkę jako drugą żonę, udają najczęściej, że to siostra.