Protest głodowy miał w zamyśle zwrócić uwagę opinii publicznej na sytuację uchodźców w ośrodku, którą oceniają oni jako "nieakceptowalną".
- Kiedy trafiliśmy tu, nie wiedzieliśmy jak to będzie. Po kilku miesiącach straciliśmy nadzieję. Jest coraz gorzej i gorzej - tłumaczył Irańczyk Kamran Mohammadi.
Do ośrodka Karshovedgard trafiają imigranci, którzy nie uzyskali pozwolenia na pobyt w Danii, ale nie opuścili jej terytorium np. dlatego, że są bezpaństwowcami, albo Dania nie podpisała z ich ojczystymi krajami umowy o readmisji. Niektórzy odmawiają powrotu do ojczyzny, gdyż - jak przekonują - wiązałoby się to z zagrożeniem dla ich życia.
Mohammadi, który mieszka w Danii od 2008 roku skarży się, że on i inni mieszkańcy ośrodka Karshovedgard czują się jak przestępcy, mimo że nie złamali żadnych przepisów prawa. - Akceptujemy przepisy, ale czujemy się tak, jakbyśmy popełnili jakieś przestępstwo. To sprawia, że atmosfera jest zła - stwierdził.
Irańczyk mówi, że przez pierwsze lata mieszkał w Danii w zwyczajnych ośrodkach dla uchodźców - do kraju tego przybył w wieku 21 lat. Dodaje, że jako polityczny dysydent nie może wrócić do Iranu.