Muzułmanie-Rohingja setkami tysięcy uciekają z Birmy, gdzie armia prowadzi operację wymierzoną - jak przekonują władze Birmy - w muzułmańskich ekstremistów. Uciekinierzy z Birmy twierdzą jednak, że pod płaszczykiem operacji antyterrorystycznej prowadzona jest czystka etniczna - wioski Rohingja, którzy są w Birmie obywatelami drugiej kategorii - są palone, a wielu cywilów pada ofiarą przemocy i gwałtów. Birma odrzuca te oskarżenia.

Jeden z obozów dla uciekinierów z Birmy znajdował się na przedmieściach Ukhii, miasta w południowym Bangladeszu. W nocy obóz ten został nieoczekiwanie zaatakowany przez stado dzikich słoni, które stratowały stojące tam namioty - informuje AP. Wielu uchodźców zostało zaskoczonych przez słonie we śnie.

W wyniku ataku słoni ranne zostało cztery osoby - w tym mąż kobiety, która zginęła, Abu Bakar Siddique. Większość uchodźców zdążyła jednak uciec w bezpieczne miejsce, gdy zorientowali się, że do obozu zbliża się stado słoni.

Przedstawiciele władz Bangladeszu przyznają, że obóz zbudowano w miejscu, gdzie niegdyś pasły się słonie.

Siddique poinformował, że jego rodzina przybyła do obozu zaledwie cztery dni temu. - Uciekłem z Myanmaru (Birmy), żeby moi bliscy nie zginęli z rąk wojska. Ale słonie zabiły moją żonę i dzieci. Straciłem wszystko - mówi załamany mężczyzna.