Cudzoziemcy nie płacą za deportację z Polski

Cudzoziemcy nie pokrywają kosztów swojego nielegalnego pobytu. Nowe prawo działa tylko na papierze.

Aktualizacja: 18.08.2017 20:32 Publikacja: 17.08.2017 18:27

Cudzoziemcy nie płacą za deportację z Polski

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski

Cudzoziemcy, którzy nie otrzymali w Polsce azylu i przebywają w niej nielegalnie, muszą zapłacić koszty pobytu do czasu deportacji z kraju – taki wymóg wprowadzono w ustawie trzy lata temu. Ale, jak ustaliła „Rzeczpospolita", nie płacą i zostawiają ogromne, wirtualne długi, które są nie do wyegzekwowania. Ustawodawca, wprowadzając przepis zapomniał, że nie można prowadzić egzekucji wobec obywateli, którzy zostali już deportowani. – To podwójne ukaranie człowieka – raz, kiedy odmówiono mu azylu, i drugi raz kiedy musi zapłacić za przymusowy pobytu w strzeżonym ośrodku – mówi o polskich przepisach Jacek Białas, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Wymóg zapłaty kosztów, którymi obciążony zostaje niedoszły uchodźca, wynika z ustawy o cudzoziemcach, która obowiązuje od maja 2014 r. Składa się na nie m.in. pobranie od cudzoziemca odcisków linii papilarnych, tranzyt, doprowadzenie do granicy czy na lotnisko, a także pobyt cudzoziemca w strzeżonym ośrodku, który może trwać maksymalnie rok.

Jak wylicza ppor. Agnieszka Golias, rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej, od stycznia 2015 r. końca lipca 2017 r. wystawiono rachunek za tzw. koszty wydania oraz wykonania decyzji powrotowej aż 2383 cudzoziemcom. To osoby, które nie spełniły wymogów prawa azylowego i zostały zmuszone do powrotu do swojego kraju. Sumy? Zawrotne. Rekordzista z Senegalu ma do zapłaty blisko 64 tys. zł. To suma nie do odzyskania i po pięciu latach, zgodnie z prawem zostanie umorzona.

Tylko w tym roku (od stycznia do końca lipca) w Bieszczadzkim Oddziale SG od 1 stycznia do 31 lipca br. wydano 90 decyzji na sumę ponad 307 tys. zł. Odnotowane wpłaty? Zaledwie 16,5 tys. zł. W warmińsko-mazurskim oddziale wydano 44 decyzje. Z blisko 113 tys. zł udało się odzyskać tylko 8 tys. zł. Największe długi zostawili cudzoziemcy (141 osób) w Nadwiślańskim Oddziale Straży Granicznej, do której należy ośrodek strzeżony dla mężczyzn w Lesznowoli – 580 tys. zł.

A jeśli cudzoziemiec nie uiści należności, bo np. nie ma takich pieniędzy? – Kierownik ośrodka, w którym przebywa cudzoziemiec, wydaje postanowienie o zabezpieczeniu majątkowym, wskazując składniki majątkowe podlegające zabezpieczeniu – tłumaczy rzeczniczka SG. To m.in. pieniądze, kosztowności, sprzęt elektroniczny. Jednak zabezpieczenia można dokonać tylko wobec osób, które przebywają w strzeżonym ośrodku lub areszcie.

Wprowadzone dwa lata temu nowe prawo jest martwe. Komornicy nie mogą prowadzić egzekucji wobec obywateli spoza terytorium RP. Dotychczas żadnemu cudzoziemcowi nie umorzono długu, bo nie minął pięcioletni okres od czasu wejścia w życie ustawy.

Środki na pokrycie gigantycznych kosztów pochodzą z budżetu Straży Granicznej, jednak aż ok. 75 proc. jest refundowane z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji (FAMI), który ma istnieć tylko do 2020 r.

Zdaniem organizacji, które pomagają cudzoziemcom, prawo to jest nieludzkie. – Państwo polskie decyduje, że musi tego człowieka zamknąć w izolacji, choć zazwyczaj nie popełnił żadnego przestępstwa, i potem każe sobie za to płacić. Chodzi o to, by Straży Granicznej było wygodnie kogoś deportować, doprowadzić na lotnisko. To szczyt hipokryzji – wskazuje Witold Klaus, prezes Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. Jego zdaniem nieludzkie w tym prawie jest także to, że ograbia się cudzoziemca z resztek majątku, który dla budżetu państwa nie ma zupełnie znaczenia. – Prawo nie działa. Teoretycznie ma odstraszać potencjalnych uchodźców od polskich granic. A wyznaczone kwoty są niemożliwe do ściągnięcia od cudzoziemców – mówi prezes Klaus.

Cudzoziemcy, którzy nie otrzymali w Polsce azylu i przebywają w niej nielegalnie, muszą zapłacić koszty pobytu do czasu deportacji z kraju – taki wymóg wprowadzono w ustawie trzy lata temu. Ale, jak ustaliła „Rzeczpospolita", nie płacą i zostawiają ogromne, wirtualne długi, które są nie do wyegzekwowania. Ustawodawca, wprowadzając przepis zapomniał, że nie można prowadzić egzekucji wobec obywateli, którzy zostali już deportowani. – To podwójne ukaranie człowieka – raz, kiedy odmówiono mu azylu, i drugi raz kiedy musi zapłacić za przymusowy pobytu w strzeżonym ośrodku – mówi o polskich przepisach Jacek Białas, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?