Kryzys imigracyjny: Nowy szlak do Europy

Rząd Hiszpanii walczy z wielką falą nielegalnych imigrantów.

Aktualizacja: 19.08.2017 06:19 Publikacja: 17.08.2017 21:36

Kryzys imigracyjny: Nowy szlak do Europy

Foto: Fotolia.com

Od dwóch lat główny szlak do Europy uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu wiódł przez Libię do Włoch. Jednak jak podaje Frontex, w lipcu liczba imigrantów spadła tu aż o 57 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Zdaniem unijnej agencji to wynik złej pogody na Morzu Śródziemnym i walk w Libii, skąd odbijała większość pontonów z imigrantami.

Ale Fernando Colero, rzecznik hiszpańskiego oddziału Lekarzy bez Granic, w rozmowie z „Rzeczpospolitą" podaje mniej wygodne dla władz w Rzymie wytłumaczenie.

– Włochy otrzymały minimalną pomoc od innych krajów europejskich, dlatego na własną rękę starają się przekonać władze Libii, aby kontrolowały imigrantów. Tam zaś setki tysięcy ludzi jest osadzonych w obozach kontrolowanych przez mafie. 100 proc. kobiet jest gwałconych, wszyscy są okradani, ludzie dosłownie żyją o chlebie i wodzie. Włoskie władze dokładnie wiedzą, na co skazują imigrantów, którzy są zablokowani w Libii – dodaje Colero.

Już dwa lata temu dzięki porozumieniu, jakie Angela Merkel zawarła z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem, ruch na szlaku przez Turcję i Bałkany praktycznie ustał. Teraz zaś blokada alternatywnej drogi przez Libię i Włochy powoduje, że przemytnicy wracają do starej drogi przez Hiszpanię. Od początku roku dotarło tam już ponad 11 tys. nielegalnych imigrantów, trzykrotnie więcej niż w podobnym okresie w 2016 r.

W środę hiszpańska straż przybrzeżna uratowała około 600 imigrantów, którym groziło zatonięcie w Cieśninie Gibraltarskiej. Ma ona szerokość ledwie 14 km, ale pełno tu zdradliwych prądów, co powoduje, że przeprawa jest niebezpieczna. Oficjalnie władze w Madrycie podają, że w ciągu 20 lat, od kiedy ruszyła pierwsza fala imigrantów, śmierć poniosło tu 6 tys. osób, ale zdaniem organizacji promującej prawa migrantów w Sewilli APDHA – nawet trzykrotnie więcej.

– Imigranci mają dwie możliwości – mówi „Rz" dziennikarka lokalnego pisma „El Faro de Melilla" Paloma Lopez Cortina. – Jedni, starając się sforsować morze, najczęściej używają nocą malutkich pontonów i nadmuchiwanych tratw, aby nie zwracać uwagi hiszpańskiej straży granicznej. Inni zaś wyczekują godzinami na wzgórzach wokół przejścia granicznego w Ceucie i gdy jest zmiana załogi strażników, pojawia się mgła czy moment nieuwagi, w kilkuset szturmują bariery oddzielające Maroko od hiszpańskiej eksklawy. Tylko w ostatnich dniach czterokrotnie doszło do takiego szturmu.

– W takich warunkach to, co musi zrobić każdy kraj, to obronić swoje granice – tłumaczy rzecznik klubu parlamentarnego rządzącej Partii Ludowej Rafael Hernando.

Dwa lata temu podobna deklaracja ze strony premiera Węgier Viktora Orbána, a następnie zamknięcie przez niego granic i budowa zasieków wywołały burzę w Brukseli. Premierowi Hiszpanii nic nie grozi. Oficjalnie w Madrycie wskazują, że Orbán blokował przejście do Niemiec „uchodźców", podczas gdy do Hiszpanii starają się przedostać „imigranci". Ale to rozróżnienie nie zawsze ma sens.

Większość nie ma możliwości złożenia w Hiszpanii podania o azyl, bo nie ma jak się przedostać na jej terytorium. Z tych, którym się to udaje, tylko 1/4 otrzymuje od władz nakaz wyjazdu (którego prawie nikt nie respektuje). To sygnał, że wielu jest jednak uznawanych nie tylko za imigrantów ekonomicznych.

Budowany od 20 lat wokół eksklawy w Ceucie i Melilli mur składa się z trzech przeszkód zwieńczonych drutem kolczastym, które dochodzą do sześciu metrów. Sygnalizatory czułe na ruch, systemy skraplania wodą z substancjami żrącymi, jupitery to tylko niektóre zastosowane tu zabezpieczenia.

Ale jeszcze ważniejszym elementem zabezpieczenia Hiszpanii przed falą imigracji było do tej pory porozumienie z królem Mohameda VI. To dzięki niemu marokańska straż graniczna pilnowała, aby uciekinierzy z głębi Afryki mieli jak najwięcej trudności w przedostaniu się na europejski brzeg. Organizacje praw człowieka uważają, że zdarza się, iż imigranci, którzy sforsowali już granicę Hiszpanii w Ceucie, są od razu wypychani na drugą stronę, zanim spróbują złożyć podanie o azyl.

Teraz jednak układ może paść, bo UE robi coraz więcej trudności w dopuszczeniu marokańskich produktów rolnych na swój rynek. Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał wyrok, w którym stwierdza, że to konieczne, skoro część eksportowanych produktów pochodzi z Sahary Zachodniej, której przynależność do Maroka nie jest przez Brukselę uznawana.

Barcelona. Terrorysta rozjeżdża przechodniów na Rambli

Pędząca główną arterią miasta furgonetka zabiła przynajmniej 12 osób i raniła co najmniej 56 kolejnych. Terrorysta znów sięgnął po wypróbowany w Nicei i Londynie scenariusz ataku.

Było kilka minut po piątej po południu, gdy pojazd ruszył z placu Katalońskiego w Ramblę, szczególnie popularny wśród turystów pasaż. Jechał zygzakiem, aby trafić w jak najwięcej osób. Zatrzymał się dopiero po około 600 metrach na drugim spośród wielu kiosków, które stoją na środku deptaku. Wówczas, jak podawały źródła policyjne w chwili zamknięcie tego wydania „Rz", uzbrojony mężczyzna wybiegł z auta i zabarykadował się w pobliskiej restauracji tureckiej Luna de Istambul (Księżyc Stambułu). O tej godzinie dziennik „El Pais" mówił o dziesięciu zabitych i co najmniej 20 rannych. Co najmniej trójkę dzieci odwieziono do szpitali, jedno z nich w stanie krytycznym.

Policja twierdzi, że sprawca i przynajmniej jeszcze jeden jego wspólnik wynajęli dwie furgonetki – druga miała pomóc w ucieczce. W ostatnich kilkunastu miesiącach terroryści, którzy decydowali się na wykorzystanie pojazdu jako broni, zwykle zakładali, że zginą.

Hiszpańska policja bardzo szybko doszła do wniosku, że chodzi o atak terrorystyczny, jednak jeszcze kilkadziesiąt minut po jego rozpoczęciu nie potrafiła podać motywów działania sprawców. Nie jest też jasne, dlaczego przeszło rok po przejechaniu w podobnych okolicznościach 86 osób przez ciężarówkę na Promenadzie Anglików w Nicei władze Barcelony nie postawiły na deptaku słupków, które uniemożliwiłyby pojazdom rozpędzenie się w tym miejscu.

– Sytuacja jest absolutnie tragiczna. Widziałam wiele osób przejechanych, leżały na ziemi. Inni uciekali, płakali – mówi Rebeca, pracownica pobliskiego hotelu Lloret Rambles.

Godzinę po rozpoczęciu ataku terrorystycznego wciąż trwały strzały na Rambli. Policja zabroniła ludziom wychodzić z okolicznych sklepów, ich witryny zostały zamknięte.

11 marca 2004 r. dżihadyści przeprowadzili serię ataków na pociągi podmiejskie, w których zginęły 192 osoby. Od tego czasu poważne zamachy terrorystyczne omijały jednak Hiszpanię. Premier Mariano Rajoy podjął decyzję o zamknięciu kluczowych obiektów w Barcelonie, w tym dworca kolejowego i części stacji metra.  

Aktualne informacje o zamachu w Barcelonie można znaleźć tutaj.

Od dwóch lat główny szlak do Europy uciekinierów z Afryki i Bliskiego Wschodu wiódł przez Libię do Włoch. Jednak jak podaje Frontex, w lipcu liczba imigrantów spadła tu aż o 57 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Zdaniem unijnej agencji to wynik złej pogody na Morzu Śródziemnym i walk w Libii, skąd odbijała większość pontonów z imigrantami.

Ale Fernando Colero, rzecznik hiszpańskiego oddziału Lekarzy bez Granic, w rozmowie z „Rzeczpospolitą" podaje mniej wygodne dla władz w Rzymie wytłumaczenie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782