Przyspieszy budowa emerytalnej pułapki

Już teraz system emerytalny jest niewydolny. Rząd chce zmian, które go całkowicie zdestabilizują.

Aktualizacja: 20.07.2016 13:08 Publikacja: 19.07.2016 19:53

Foto: Flickr

Wycofanie się ze stopniowego podwyższania wieku emerytalnego, sztandarowa obietnica przedwyborcza prezydenta Andrzeja Dudy, będzie procedowane przez parlament w niezmienionym kształcie. Rząd przyjął najdroższy wariant projektu ustawy.

Na przekór demografii

Oznacza to, że dokument, który trafi pod obrady Sejmu, wprowadza proste obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Nie ma w nim ani słowa o powiązaniu ze stażem pracy, czego chciał m.in resort finansów. - Argumenty za stażem składkowym nie znalazły odzwierciedlenia w treści stanowiska, które zostało przyjęte na posiedzeniu Rady Ministrów - poinformował rzecznik rządu, Rafał Bochenek

Obecnie wiek emerytalny stopniowo podnoszony jest do 67 lat dla obu płci. Mężczyźni osiągną ten poziom już za 3,5 roku. Kobiety miały przechodzić w tym wieku na emeryturę dopiero w 2040 roku.Wprowadzona w 2012 reforma była zgodna z międzynarodowym trendem.

Według „The 2015 Ageing Report" – demograficznego raportu Komisji Europejskiej – lwia część krajów Wspólnoty (dokument uwzględnia też Norwegię) wprowadziła w ostatnim czasie rozwiązania prawne podnoszące stopniowo wiek emerytalny. Spośród 29 analizowanych krajów na taki krok zdecydowało się 16, w tym Polska. Osiem państw postanowiło powiązać poziom ustawowego wieku emerytalnego ze zmianami trwania życia. Tylko pięć krajów nie planuje na razie podwyższania wieku uprawniającego do świadczenia. Są to Belgia, Luksemburg, Finlandia, Szwecja i Norwegia. Te kraje jednak już teraz mają wysoko ustawioną poprzeczkę na poziomie od 65–67 lat dla obu płci.

Rząd Beaty Szydło decydując się na obniżkę idzie więc na przekór demograficznym wyzwaniom.

- To wariant niezwykle kosztowny i niekorzystny dla gospodarki - mówi „Rzeczpospolitej Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

W marcu prezydencki projekt wziął na warsztat ZUS. Wówczas szacunki Zakładu wskazywały, że gdyby przepisy weszły w życie od stycznia 2017 roku obniżenie wieku emerytalnego będzie kosztować budżet państwa już w pierwszym roku 4,5 mld zł, a w 2020 r. przeszło 13 mld zł. Ministerstwo Finansów szacuje koszty tej zmiany na 8,1 mld zł w 2017 r.

- W piątym roku obowiązywania przepisów koszty sięgną 15 mld zł. To koszt nie tylko samych świadczeń, które trzeba będzie wypłacić większej rzeszy emerytów. To także mniejsze wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który już na ten rok prognozuje dziurę wynoszącą 44 mld zł.

Tańszy wariant odrzucony

Właśnie ze względu na te koszty Ministerstwo Finansów proponowało, aby obniżenie wieku emerytalnego powiązać z wymogiem, by kobiety miały 35-letni staż składkowy, a mężczyźni odprowadzali składki do ZUS przez minimum 40 lat. Taka modyfikacja propozycji prezydenta ograniczyłaby koszt tej reformy o mniej więcej połowę.

Taki wariant oprócz ministra finansów Pawła Szałamachy popierał także wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki oraz szef resortu nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Ten głos nie został wysłuchany i rząd pozytywnie zaopiniował wersję, jaka wyszła z Komitetu Stałego Rady Ministrów.

W komunikacie po posiedzeniu Rady Ministrów Centrum Informacyjne Rządu zaznaczyło, że projekt jest zbieżny z zadeklarowanym w expose premier Beaty Szydło.

Emerytury będą niższe

- Świadczenia będą musiały drastycznie się obniżyć. Szczególnie kobiet będą bardzo niskie. Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy - mówi nam Jeremi Mordasewicz. Jego zdaniem ludzie mając możliwość przejścia na garnuszek państwa nie będą się wahali. - Już teraz z tej możliwości korzysta ponad 90 proc. ludzi w momencie nabycia uprawnień, więc nie sądzę, żeby się to zmieniło - podkreśla ekspert Lewiatana.

Projekt zgłoszony przez prezydenta Andrzeja Dudę trafił do Sejmu 30 listopada 2015 r. Jego pierwsze czytanie odbyło się 9 grudnia, potem trafił do sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. W komisji 12 stycznia 2016 r. przeprowadzono wysłuchanie publiczne ws. projektu. 10 marca komisja utworzyła nadzwyczajną podkomisję, w której obecnie projekt się znajduje.

Podyskutuj z nami na Facebooku: www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy Twoim zdaniem budżet państwa stać na wcześniejszy wiek emerytalny?

Opinia

Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku

To bardzo szkodliwa propozycja. Nawet bez obniżania wieku przed Polską stoją ogromne wyzwania demograficzne. Za dziesięć lat liczba osób w wieku produkcyjnym będzie mniejsza o 1,5 mln osób niż obecnie. Zapisy przyjęte przez rząd zmniejszają ją o kolejne 700 tys. osób. To zapowiedź realizacji drugiej po programie 500+ najbardziej populistycznej obietnicy. Zmiany sprawią, że polska gospodarka będzie się znacznie gorzej rozwijała. Rosnące zobowiązania emerytalne wcześniej czy później doprowadzą do podwyżki obciążeń podatkowych. Nie ma odwrotu od dłuższej pracy. Być może ten sam rząd albo kolejny będzie musiał się wycofać z tej reformy. To wszystko dokonuje się w sytuacji, kiedy rośnie zatrudnienie osób starszych i dłużej utrzymują się one na rynku pracy. Stworzono fałszywy obraz, by przeforsować szkodliwe dla nas wszystkich zmiany.

Wycofanie się ze stopniowego podwyższania wieku emerytalnego, sztandarowa obietnica przedwyborcza prezydenta Andrzeja Dudy, będzie procedowane przez parlament w niezmienionym kształcie. Rząd przyjął najdroższy wariant projektu ustawy.

Na przekór demografii

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ubezpieczenia
Polisa dla kota lub psa? Aż 40 proc. właścicieli nawet nie wie, że są takie ubezpieczenia
Ubezpieczenia
Szefowa LINK4 odwołana. Jest nowa prezes, pełniąca obowiązki
Ubezpieczenia
Uścińska: System emerytalny jest bezpieczny dla państwa, wymagający dla ludzi
Ubezpieczenia
Raty leasingu za ciężkie dla małych firm
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Ubezpieczenia
Głębokie wymiatanie kadr w PZU. Pracę tracą nie tylko szefowie