Oszczędzanie na emeryturę: Kto zarobił, a kto stracił

Sprawdziliśmy efekty osiągnięte przez ostatnie pięć i dziesięć lat

Aktualizacja: 10.02.2018 12:59 Publikacja: 10.02.2018 11:00

Oszczędzanie na emeryturę: Kto zarobił, a kto stracił

Foto: 123rf.com

Coraz więcej osób rozumie, że o przyszłość trzeba zadbać samemu, ale należy robić to z głową, bo z danych historycznych wynika, że z opłacalnością inwestycji bywa różnie.

Bierna postawa tych, którzy ulokowali swoje oszczędności 10 lat temu, nie przyniosła dobrych efektów. Wprawdzie na oko cieszy ponad 43-proc. zysk z lokat rocznych, które przynajmniej do 2012 r. przynosiły przyzwoite odsetki, ale tylko na oko. Niestety, część tego zysku zjadł 19-proc. podatek od zysków kapitałowych, a drugą część inflacja, która w tym czasie wyniosła 20,5 proc.

Obligacje lepsze od lokat

Znacznie zyskowniejsze było systematyczne oszczędzanie poprzez zakup dwuletnich obligacji skarbowych (są dostępne w PKO BP), choć i te w ostatnich latach nie kuszą atrakcyjnym oprocentowaniem.

Nieźle wypadają też w porównaniach 10-letnie obligacje emerytalne. Nazwa ich jest mało szczęśliwa, bo zniechęca młodych (choć niesłusznie). Ale ci, którzy je kupili dziesięć lat temu, zarobili prawie 62 proc. Nie jest to wprawdzie tyle, ile można było zyskać przy pierwszej emisji, kiedy zysk wyniósł ponad 84 proc., ale mimo to inwestycję tę, zwłaszcza na tle innych w miarę bezpiecznych, można uznać za bardzo sensową.

Trudniejszy był wybór funduszu papierów dłużnych. Najwięcej zarobić mógł tylko ten, kto miał szczęście lub postawił na dywersyfikację, która zawsze zwiększa bezpieczeństwo.

Średni zysk z funduszy obligacji wyniósł 55 proc. Kto nie miał szczęścia, ledwo ochronił swój kapitał, kto miał, mógł być na sporym plusie nawet po zapłaceniu podatku i uwzględnieniu utraty wartości pieniądza w czasie.

Akcje nie zawsze przynoszą zysk

Według teorii ekonomistów i doradców, im bardziej ryzykowna inwestycja, tym dłużej powinna trwać, ale i zysk będzie większy. Teoretycznie trudno się z tym nie zgodzić. W praktyce nie zawsze się to sprawdza, jeżeli nie przyjmie się perspektywy kilkudziesięcioletniej.

W ciągu ostatniej dekady WIG wzrósł o 38 proc. Kto nie poświęcił czasu na wyłuskiwanie giełdowych rodzynków, wiele nie zyskał. Niektórzy są wręcz na minusie.

Jeszcze słabszy jest średni wynik funduszy akcji, choć teoretycznie zysk z nich powinien być najwyższy. Oczywiście nie dotyczy to najlepszych funduszy akcji. Na nich przez dziesięć lat można było zarobić nawet ponad 130 proc. Ale fundusz, który znalazł się na trzecim miejscu w naszym rankingu, przyniósł stopę zwrotu niższą niż najlepszy fundusz obligacji.

Upraszczając zasadę zysków średniorocznych można przyjąć, że na najlepszym z funduszy akcyjnych zarabiało się 8,7 proc. średnio w roku. Realnie więc zysk przewyższał inflację.

Zawsze warto liczyć

Inwestując 10 tys. zł w najlepszy fundusz akcji, a po 10 latach umarzając jednostki, zarobilibyśmy ponad 13 tys. zł brutto, a po rozliczeniu z fiskusem – ponad 10,5 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że w tym czasie inflacja zjadła ok. 2050 zł z kapitału i 2170 zł z zysku. Zamiast więc ok. 23,1 tys. zł na koncie, pozostanie na nim realnie 16,4 tys. zł.

Inwestujący w fundusze nie mają jednak pewności, jaki zysk osiągną. Wiele zależy od tego, jak poradzi sobie wybrany fundusz. Jeśli będzie przeciętny, powody do radości też będą średnie.

Żadne dane historyczne nie gwarantują powtórzenia wyników. Strat można uniknąć tylko wtedy, gdy będzie się reagowało na to, co dzieje się na rynku. Widać to na podstawie zestawienia opłacalności inwestycji w ciągu ostatnich pięciu i dziesięciu lat. W ciągu dekady zysk z lokat i obligacji był duży, bo i stopy procentowe w latach 2008–2012 były wysokie, ale zyski zjadała inflacja. Wysokie stopy wpływały natomiast na obniżenie zyskowności inwestycji w akcje. Swoje zrobił też kryzys po 2008 r. i utrata zaufania do funduszy po wielkim optymizmie w 2007 r.

W ostatnich pięciu latach sytuacja się zmieniła. Stopy były niskie. Niska była też inflacja a przez dwa lata panowała nawet deflacja, lokaty i papiery dłużne straciły więc na atrakcyjności a zaczęły zyskiwać fundusze i akcje. Przed ponownym wzrostem stóp procentowych warto więc przemyśleć swój sposób lokowania oszczędności. ©?

Coraz więcej osób rozumie, że o przyszłość trzeba zadbać samemu, ale należy robić to z głową, bo z danych historycznych wynika, że z opłacalnością inwestycji bywa różnie.

Bierna postawa tych, którzy ulokowali swoje oszczędności 10 lat temu, nie przyniosła dobrych efektów. Wprawdzie na oko cieszy ponad 43-proc. zysk z lokat rocznych, które przynajmniej do 2012 r. przynosiły przyzwoite odsetki, ale tylko na oko. Niestety, część tego zysku zjadł 19-proc. podatek od zysków kapitałowych, a drugą część inflacja, która w tym czasie wyniosła 20,5 proc.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ubezpieczenia
OFE dały zarobić lepiej niż lokaty bankowe i subkonta ZUS
Ubezpieczenia
Po wyborze nowego zarządu kapitalizacja PZU w górę o blisko miliard złotych
Ubezpieczenia
Rekord sprzedaży polis majątkowych i życiowych Warty
Ubezpieczenia
Artur Olech prezesem PZU. Potrzebna jest zgoda KNF
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Ubezpieczenia
Klimat i inflacja stoją za wyższymi cenami polisy