W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces w tej sprawie. Poszkodowana jako odpowiedzialnego wskazała Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz oraz Prokuraturę Okręgową w Gdańsku, które opieszale reagowały na aferę. Na szkodę i żądaną kwotę składają się pieniądze, które ulokowała na początku 2012 r. w Amber Gold, powiększone o umowne odsetki.

– W pozwie wskazujemy, że poszkodowana nie wiedziała, iż Amber Gold jest instytucją parabankową – powiedział adwokat Piotr Bartecki, jej pełnomocnik.

Argumentacja jest podobna do tej z pozwu zbiorowego, który 167 innych poszkodowanych przez Amber Gold wytoczyło tym samych prokuraturom oraz Prokuraturze Generalnej. W marcu Sąd Apelacyjny w Warszawie zakwalifikował je prawomocnie do grupowego postępowania. Tu poszkodowani podkreślają, że gdyby prokuratorzy przedstawili zarzuty szefom Amber Gold na początku 2010 r., gdy Komisja Nadzoru Finansowego zawiadomiła o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej spółce, zamknęłaby ona niezwłocznie działalność. To zaś stało się dopiero w sierpniu 2012 r.

Nieprawidłowościami w działaniu prokuratury i innych organów państwa w sprawie Amber Gold zajmuje się też sejmowa Komisja Śledcza.