Pasażerom, których samolot się spóźnił, nie zostali wpuszczeni na pokład lub ich lot odwołano, ma wystarczyć rok na wystąpienie z roszczeniami majątkowymi przeciwko przewoźnikom. Według wiceministra infrastruktury Jerzego Szmita, który jest odpowiedzialny za prace nad projektem zmian w prawie lotniczym, to dostatecznie długo.
Obecnie okres przedawnienia zależy od tego, czy pasażerowie chcą walczyć o odszkodowanie przed sądem, czy wybiorą postępowanie przed prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Jeśli zdecydują się na drogę sądową, mają rok na zgłoszenie się po odszkodowanie. Nie wynika to jednak z przepisów, lecz z orzecznictwa Sądu Najwyższego. Jeśli zdecydują się na skargę do prezesa ULC, mogą ją złożyć w każdym czasie.
– Mogą po roku od opóźnionego lotu i po ośmiu latach – mówi Eryk Bodgas, adwokat zajmujący się sprawami pasażerów.
Zmieni się też cała procedura dochodzenia roszczeń. – Teraz wybór drogi cywilnej nie wyklucza możliwości złożenia skargi do prezesa ULC – wyjaśnia Karina Lisowska, rzecznik prasowy ULC .
Po zmianach będzie trudniej. Jeśli pasażer złoży skargę do sądu, nie będzie mógł wszcząć procedury przed nowym organem – rzecznikiem praw pasażera. Instytucja taka ma zostać powołana, kiedy przepisy wejdą już w życie. BdTXT - W - 8.15 J: Zanim się jednak złoży do niego skargę, będzie musiał wystąpić do przewoźnika z reklamacją. Podobnie gdy zechce iść do sądu. Na rozpatrzenie reklamacji poczeka nawet dwa miesiące. Dopiero wtedy będzie mógł napisać skargę do sądu lub pójdzie do rzecznika. Ten zaś najpierw rozpocznie postępowanie mediacyjne.