Za śmierć syna, który pił z kierowcą tylko 20 tys. zł zadośćuczynienia

Pasażer, który decyduje się na jazdę z kierowcą bez prawa jazdy, w aucie spożywa z nim alkohol i nie zapina pasów bezpieczeństwa, w bardzo dużym stopniu przyczynia się do własnej śmierci.

Aktualizacja: 21.01.2016 11:47 Publikacja: 21.01.2016 10:00

Za śmierć syna, który pił z kierowcą tylko 20 tys. zł zadośćuczynienia

Foto: 123RF

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 18 listopada 2015 r. (sygn. akt I ACa 624/15).

17-letni Kamil Ł. zginął w wypadku samochodowym, gdy jechał jako pasażer w aucie kierowanym przez kolegę. Matce chłopca ubezpieczyciel wypłacił jedynie 2 tys. zł zadośćuczynienia za jego śmierć uznając, że chłopak przyczynił się do powstania szkody w 90 proc. Kamil Ł. namówił bowiem do jazdy samochodem znajomego, z którym wcześniej pił piwo. Wiedział też, że nie ma on uprawnień do prowadzenia auta. Co więcej, obaj pili alkohol także w czasie jazdy, a Kamil nie zapiął pasów bezpieczeństwa.

Trudne życie, trudne dziecko

Halina B. uznała, że za śmierć dziecka, które samotnie wychowała i z którym wiązała wiele nadziei i planów na przyszłość (liczyła na jego opiekę i wsparcie finansowe), należy jej się wyższa rekompensata. Po traumatycznych przeżyciach nadal odczuwa apatię, ma problemy ze snem i trudności w codziennym funkcjonowaniu. W ocenie matki, należne jej zadośćuczynienie powinno wynosić 130 tys. zł, a odszkodowanie za znaczne pogorszenie się sytuacji życiowej – 50 tys. zł. Przyznała jednak, że syn przyczynił się do wypadku w 50 proc. i dlatego w pozwie przeciwko ubezpieczycielowi zażądała 63 tys. zł zadośćuczynienia i 25 tys. zł odszkodowania.

Jak ustalił Sąd I instancji, w chwili wypadku Kamil Ł. miał ukończoną tylko szkołę podstawową (powtarzał w niej trzy klasy), a nad jego warunkami wychowawczymi orzeczono nadzór kuratora sądowego. Nie rozpoczął nauki w szkole ponadpodstawowej, choć zamierzał uczyć się w gimnazjum dla dorosłych z przysposobieniem do zawodu o profilu architektoniczno - budowlanym. Mieszkał wspólnie z matką i pozostawał na jej utrzymaniu. W lecie pracował dorywczo obsługując karuzele w wesołym miasteczku. Zarobki (nawet do 1000 zł) przeznaczał na własne potrzeby i środki czystości do domu. Pomagał siostrze w opiece nad jej synem, spędzał też czas z kolegami, a w weekendy czasami pił alkohol.

Halina B. jest z zawodu kelnerką, urodziła troje dzieci. Po utracie stałej pracy w myjni samochodowej pracuje tylko dorywczo. Jest zarejestrowana jako osoba bezrobotna bez prawa do zasiłku. Często bała się o syna, bo wcześniej utraciła już jedno dziecko – zmarło kilka tygodnie po porodzie. Teraz została jej tylko córka, która wyprowadziła się z domu, gdy ukończyła 18 lat.

Biegły psycholog potwierdził, że Halinę B. łączył ze zmarłym tragicznie synem silny związek uczuciowy. Byli bardzo zżyci i mieli dobre relacje. Matka wciąż nie odzyskała równowagi psychicznej po jego śmierci, zdiagnozowano u niej nerwicę i zalecono specjalistyczne leczenie.

Ile kosztuje głupota

Sąd Okręgowy uznał, że powództwo Haliny B. zasługiwało na częściowe uwzględnienie. Przyznał jej 70 tys. zł zadośćuczynienia, ale stopień przyczynienia się Kamila Ł. do szkody ocenił na 60 proc. i w efekcie zasądził na rzecz matki 50 tys. zł. Pozostałe jej żądania oddalił. Apelację od wyroku wniósł pozwany ubezpieczyciel. Był gotów przystać na dodanie powódce jeszcze 5 tys. zł do wypłaconego już zadośćuczynienia w wysokości 2 tys. zł. Wyższa kwota była jego zdaniem nieuzasadniona z powodu bezkrytycznego i zawinionego zachowania Kamila.

Sąd Apelacyjny podkreślił, że choć straty syna nie sposób przecenić, to powódka nie jest zupełnie samotna, ma jeszcze córkę i wnuka oraz przyjaciela i znajomych, którzy dają jej życiowe wsparcie. Nie bez znaczenia była okoliczność, że chłopak się nie uczył się, nie pracował i pozostawał pod nadzorem kuratora. Trudno, zdaniem Sądu, byłoby oczekiwać na wymierne wsparcie z jego strony w przyszłości, gdyby żył. Dlatego 100 tys. zł zadośćuczynienia za cierpienia matki uznał za kwotę adekwatną. Potwierdził jednak, że musi ona zostać obniżona.

- Kamil Ł. mając 17 lat winien był, mimo swojego młodego wieku, zdawać sobie sprawę z naganności swojego postępowania: zainicjowania jazdy samochodem kierowanym przez osobę nie posiadającą ku temu uprawnień i spożywającą bezpośrednio przed jazdą alkohol, uczestnictwa w jeździe samochodem kierowanym przez nietrzeźwego kierowcę i spożywania wraz z nim alkoholu w jej trakcie, a także podróżowaniu w samochodzie bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Te okoliczności winny były zostać objęte jego świadomością jako niewłaściwe i niosące z sobą określone niebezpieczeństwa i konsekwencje – stwierdził Sąd.

W jego ocenie Kamil Ł. przyczynił się do powstania szkody w 80 proc., co prowadzi do obniżenia rekompensaty dla jego matki do 20 tys. zł. Ponieważ ubezpieczyciel 2 tys. zł już wypłacił, do zapłaty pozostało 18 tys. zł.

Wyrok jest prawomocny.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego