To pierwsza istotna zmiana w zasadniczym ustawodawstwie podjęta przez ważny urząd nadzoru od czasu zaginięcia w marcu 2014 samolotu malezyjskich linii lotniczych, lot MH370, z 239 osobami na pokładzie. Powinna być bodźcem dla Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego ICAO w pracach nad nowymi normami dla całego świata. Uwzględniono także zalecenia francuskich specjalistów badających katastrofę samolotu Air France, który w 2009 r. spadł do Atlantyku, a odnaleziono go dopiero po 2 latach.
Zgodnie z nowymi regułami, linie lotnicze będą mieć trzy lata na zainstalowanie w samolotach urządzeń do ich śledzenia podczas lotów w normalnych warunkach poza zasięgiem radarów, nad oceanami albo odległymi regionami. Będą musiały posiadać również system do bardziej częstego podawania swej pozycji w nadzwyczajnych sytuacjach. System ten ma być na tyle solidny i zabezpieczony, że nie dojdzie w nim do awarii albo do wyłączenia go, jak podejrzewa się, że doszło w samolocie malezyjskim..
- To technicznie uniemożliwi powtórzenie się scenariuszy z samolotami Air France AF447 i Malaysia Airlines MH370 — stwierdził rzecznik Komisji Europejskiej.
Nowy unijny przepis nie określa jednak częstotliwości podawania aktualnej pozycji samolotu, co ma wpływ na jego koszt i wywołało różnice zdań między organami nadzoru i liniami lotniczymi. Zadecyduje o tym Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego EASA po przeprowadzeniu konsultacji.
Grupa zadaniowa powołana przez ICAO zaproponowała początkowo, by istniejącą już technologię śledzenia samolotów wprowadzono w 2016 r., ale przewoźnicy starali się uzyskać odroczenie tego terminu powołując się na konieczność zapewnienia, by systemy te działały automatycznie.