Trzy nowe towarowo-pasażerskie promy dostanie z Moskwy graniczący z Polską kawałek Rosji. Promy będą pływały na trasie Bałtijsk–Ust–Ługa (port pod St. Petersburgiem). Koszt ich budowy to 12 mld rubli (210 mln dol.). Inwestycja jest finansowana w 30 proc. z pieniędzy rosyjskiego budżetu, a w 70 proc. z „programu inwestycyjnego Rosyjskich Kolei Żelaznych (RŻD)" – czyli także z budżetu. Pierwszy prom wyruszy w morze na początku 2019 r., podała agencja Regnum.
Zwiększenie przewozów morzem ma, zdaniem Kremla, zmniejszyć zależność transportową obwodu kaliningradzkiego od Litwy i Białorusi. Dziś główny ruch pasażerski i towarowy rosyjskiej enklawy wewnątrz Unii (otacza go Polska i Litwa) odbywa się kolejami litewskimi i dalej białoruskimi.
– Nastąpi przeorientowanie ruchu towarowego z drogi lądowej na morską. Jako pierwsze na promy będą ładowane produkty naftowe. Potem trafi na nie produkcja chemiczna i zboże. Obecny transport z wykorzystaniem kolei Litwy i Białorusi jest drogi – wyliczał Władimir Kozyriew, szef Stowarzyszenia Firm Przeładunkowych Portu Kaliningrad.
Aby promy były dla litewskich przewoźników konkurencyjne, z firmami przeładunkowymi Kaliningradu zostaną podpisane umowy wprowadzające zasadę „take or pay". – Ma to chronić od litewskiej konkurencji, pozbawiając litewskie koleje możliwości stosowania cen dumpingowych – argumentuje Kozyriew.
Jeśli strona litewska zechce dać większą zniżkę, to rosyjskie firmy nie będą mogły z niej skorzystać związane zasadą „bierz lub płać". Nie wiadomo jednak, jak dużo kaliningradzkich firm zechce podpisać takie, do tego długoterminowe, umowy.