„Rzeczpospolita" poznała projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym opracowany przez zespół roboczy powołany przy Ministerstwie Infrastruktury. Przewiduje on, że kierowcy Ubera będą musieli uzyskać taką samą licencję jak taksówkarze, a także wpis do dowodu rejestracyjnego potwierdzający, że ich samochody są przeznaczone do prowadzenia działalności transportowej.
Takie rozwiązanie uderza w podstawy biznesu Ubera, niezwykle popularnego wśród klientów i... znienawidzonego przez taksówkarzy na całym świecie. Stworzona przez amerykańską firmę aplikacja służy bowiem do zamawiania przewozu poprzez kojarzenie pasażerów ze zwykłymi kierowcami, a nie taksówkami. Stanowi więc konkurencję dla korporacji – nawet o połowę tańszą niż tradycyjne taxi.
Eksperci nie mają wątpliwości, że nałożenie na kierowców Ubera takich wymogów będzie oznaczać koniec tej innowacyjnej usługi.
Projekt ustawy zbliżony jest do opracowanego w ub. roku przez PO, który ostatecznie utknął w sejmowej komisji. Bardzo podobne przepisy udało się natomiast wdrożyć Węgrom. W efekcie Uber z końcem lipca tego roku zawiesił działalność w tym kraju.
W skład zespołu przy MI przygotowującego projekt noweli weszli wyłącznie przedstawiciele środowiska taksówkarskiego. Uber ani inne firmy oferujące tego typu usługi przewozowe nie zostały przez resort zaproszone.