O planowanej interwencji KE „Rzeczpospolita" informowała już tydzień temu. Decyzja dotyczy obowiązującej od 1 stycznia 2015 roku niemieckiej ustawy o płacy minimalnej (tzw. MiLoG) oraz wchodzącej w życie od 1 lipca 2016 roku francuskiej ustawy o działalności gospodarczej (tzw. loi Macron). – Systemowe zastosowanie tych rozwiązań prawnych do każdego rodzaju transportu jest nieproporcjonalne i stanowi przejaw dyskryminacji – powiedział rzecznik KE Jakub Adamowicz.
Rządy obu krajów dostaną z Brukseli wezwania do usunięcia uchybień, co jest pierwszym etapem procedury o naruszenie unijnego prawa. Standardowo mają dwa miesiące na odpowiedź i ewentualną obronę swoich przepisów. Jeśli nie będzie ona satysfakcjonująca, to w drugim etapie dostaną uzasadnioną opinię, stanowiącą już konkretne zalecenie zmiany prawa. Jeśli i to nie podziała, w trzecim etapie Komisja może skierować wniosek do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Ten nie tylko w sposób ostateczny może nakazać zmianę prawa, ale też zdecydować o sankcjach finansowych liczonych za każdy dzień zwłoki w działaniu.