Do ukończenia zostało sporo: węzeł Kobyłka z łącznicami, drogami dojazdowymi, zjazd z obwodnicy na węźle Marki, drogi dojazdowe do węzła Zielonka. Ponadto wjazd na wiadukt ul. Dworkowej, kładka w rejonie ul. Letniskowej, drogi dojazdowe i pasy technologiczne wzdłuż S8. GDDKiA już przygotowuje dokumentację do przetargu na dokończenie inwestycji. Ma być ogłoszony „w najbliższych miesiącach".
Ale trasa przez Marki to niejedyny problem Salini Polska. Opóźniona jest także budowa drogi ekspresowej S7 na odcinku Chęciny–Jędrzejów. W skład konsorcjum wchodzą tam dwie inne włoskie spółki: Salini Impregilo i Todini Constuzioni Generali. Pierwotny termin zakończenia tego odcinka wypadał w październiku 2017 r., przesunięto go na marzec 2018 r. Teraz GDDKiA chce przed wakacjami przynajmniej uruchomić tam ruch na głównej trasie, ale czy to się uda, nie wiadomo.
Włosi mocno spóźniają się też z obwodnicą Częstochowy – to odcinek Rząsawa–Blachownia w ciągu nowego fragmentu autostrady A1. Tu sytuacja – skład konsorcjum jest ten sam, jak w przypadku odcinka S7 – jest dramatyczna. Zaawansowanie prac sięga zaledwie jednej trzeciej, tymczasem upłynęło już 84 proc. czasu przeznaczonego na budowę.
Umowa na nowo?
Poproszony o możliwe scenariusze rozwoju sytuacji w podobnych przypadkach rzecznik GDDKiA Jan Krynicki nie chciał odnosić się do konkretnych przykładów. Stwierdził natomiast, że „GDDKiA przede wszystkim mobilizuje wykonawców i wspomaga płynność inwestycji, aby jej ukończenie było jak najszybsze, przy bezwzględnym zachowaniu wymaganej, wysokiej jakości wykonywanych prac". – Trzeba też pamiętać, że odstąpienie od umowy ma poważne konsekwencje dla realizacji inwestycji, dlatego jest ono każdorazowo rozpatrywane pod kątem wielu czynników mających wpływ na rozwój infrastruktury – dodał Krynicki.
Zerwanie kontraktu z wykonawcą potencjalnie otwiera drogę do wykluczenia go z kolejnych przetargów. Taką możliwość daje artykuł 24 ust. 5 prawa zamówień publicznych. Na ile GDDKiA będzie chciała skorzystać z tej możliwości, okaże się niebawem – o kontrakt na budowę trudnego odcinka S7 Widoma – węzeł Igołomska, biegnącego częściowo przez Kraków, stara się teraz spółka Salini Impregilo. Ta ostatnia ma już kłopoty z budową S7 na odcinkach Skomielna Biała – Rabka Zdrój i DK47 Rabka – Chabówka. Zaawansowanie prac nie sięga jeszcze 50 proc., podczas gdy upłynęło już 80 proc. kontraktowego czasu. Problemy ma także inna włoska firma – Impresa Pizzarotti. Na budowie trasy S5 Nowe Marzy–Dworzysko i Dworzysko–Aleksandrowo straciła już 68 proc. planowanego czasu, a zrealizowała ledwie 15 proc. robót. Inny włoski wykonawca – Toto Construzioni Generali z firmą Vianini Lavori opóźnia budowę trasy S2 na odcinku Poznań–Wronczyn.
Opóźnienia rosną
Kłopoty wykonawców, zresztą nie tylko włoskich, mogą rosnąć. Z terminami nie daje sobie rady IDS-BUD z Korporacją Altis Holding na odcinku S7 Lubień–Naprawa; Polaqua i Dragados na odcinku S5 Tryszczyn–Białe Błota; Mosty Łódź na odcinku S6 Nowogard–Płoty czy też PORR Polska i Polbud Pomorze na obwodnicy Koszalina i Sianowa. Według GDDKiA, opóźnienia mogą wynikać z przyczyn niezależnych od wykonawców czy inwestora, np. niespodziewanych trudnych warunków geologicznych. – Te po stronie wykonawcy to m.in. zbyt niski poziom mobilizacji sprzętu i kadry, zła organizacja budowy czy błędy w zarządzaniu – stwierdza Krynicki.