Chodzi o opcję wbudowaną w system Ubera, która umożliwiała śledzenie pasażerów jeszcze przez pięć minut po zakończeniu przejażdżki. Oznacza to, że nawet jeśli pasażer nie korzystał dłużej z aplikacji, firma wciąż była w stanie namierzyć jego lokalizację przez ten czas. Funkcja ta już od dłuższego czasu była ostro krytykowana, a przewoźnikowi zarzucano, że narusza prywatność użytkowników.

Firma, przechodząca obecnie przez ciężki kryzys wizerunkowy, postanowiła wreszcie rozwiązać ten problem. Jak dowiedziała się agencja Reutersa, funkcja zostanie w najbliższym czasie całkowicie usunięta z aplikacji – jeszcze w tym tygodniu zniknie z iPhone’ów, a następnie z innych urządzeń mobilnych. Od teraz system będzie więc namierzał lokalizację pasażerów wyłącznie w czasie, kiedy będą oni korzystali z aplikacji.

Jak powiedział Joe Sullivan, dyrektor ds. bezpieczeństwa Ubera, decyzja ta nie ma związku z wyborem nowego prezesa firmy, Darę Khosrowshahiego, który według jeszcze nieoficjalnych informacji ma zastąpić w tej roli Travisa Kalanicka. Obecnie nad wzmocnieniem prywatności użytkowników pracuje ok. 500 pracowników Ubera i, jak przekonuje Sullivan, będą wciąż starać się zwiększyć bezpieczeństwo swoich klientów i zapewnić im lepszą ochronę ich danych.