Jak zapewnia premier Stefan Löfven, nie będzie już powrotu do masowej imigracji z poprzednich lat. Jeszcze nie tak dawno zapowiadał, że Szwecja nie będzie budować żadnych murów.
– Jeżeli ktoś nie otrzymał wizy, będzie musiał wrócić do swego kraju – mówi premier, zapowiadając zaostrzenie polityki imigracyjnej. Jak twierdzi, na forum unijnym Szwecja dołoży starań, aby przekonać inne kraje do dobrowolnego przyjmowania uchodźców. Szwecja nie może przyjąć wszystkich i tak ma już ich za dużo.
Dlatego kierowana przez Löfvena partia socjaldemokratyczna opowiada się za stosowaniem unijnych kar finansowych dla państw, które nie okażą określonej solidarności. – Nie mam najmniejszych wątpliwości, że będzie to jeden z zasadniczych elementów szwedzkiej polityki w najbliższych latach – zapewnia „Rzeczpospolitą" Anders Ydsted, ekspert think tanku Captus.
Teraz deportacje
Na takie słowa premiera Löfvena czekali obywatele jednego z najbardziej otwartych dla imigrantów kraju na świecie. Większość dawno już temu zmieniła zdanie na temat imigracji i nie zgadza się na obecność w kraju setek tysięcy przybyszów.
Jedynie w czasie kryzysu imigracyjnego w latach 2014–2015 liczący 10 mln mieszkańców kraj przyjął 244 tys. poszukujących azylu. Już w ciągu czterech lat przed kryzysem Szwecja znalazła się na pierwszym miejscu w Europie pod względem napływu imigrantów w stosunku do liczby ludności.