Szwecja zamyka się po zamachu w Sztokholmie

Wizerunek najbardziej otwartego na imigrantów w Europie kraju odchodzi w przeszłość.

Aktualizacja: 11.04.2017 20:51 Publikacja: 10.04.2017 19:17

Sztokholm. Kwiaty dla ofiar piątkowego zamachu terrorystycznego.

Sztokholm. Kwiaty dla ofiar piątkowego zamachu terrorystycznego.

Foto: AFP

Jak zapewnia premier Stefan Löfven, nie będzie już powrotu do masowej imigracji z poprzednich lat. Jeszcze nie tak dawno zapowiadał, że Szwecja nie będzie budować żadnych murów.

– Jeżeli ktoś nie otrzymał wizy, będzie musiał wrócić do swego kraju – mówi premier, zapowiadając zaostrzenie polityki imigracyjnej. Jak twierdzi, na forum unijnym Szwecja dołoży starań, aby przekonać inne kraje do dobrowolnego przyjmowania uchodźców. Szwecja nie może przyjąć wszystkich i tak ma już ich za dużo.

Dlatego kierowana przez Löfvena partia socjaldemokratyczna opowiada się za stosowaniem unijnych kar finansowych dla państw, które nie okażą określonej solidarności. – Nie mam najmniejszych wątpliwości, że będzie to jeden z zasadniczych elementów szwedzkiej polityki w najbliższych latach – zapewnia „Rzeczpospolitą" Anders Ydsted, ekspert think tanku Captus.

Teraz deportacje

Na takie słowa premiera Löfvena czekali obywatele jednego z najbardziej otwartych dla imigrantów kraju na świecie. Większość dawno już temu zmieniła zdanie na temat imigracji i nie zgadza się na obecność w kraju setek tysięcy przybyszów.

Jedynie w czasie kryzysu imigracyjnego w latach  2014–2015 liczący 10 mln mieszkańców kraj przyjął 244 tys. poszukujących azylu. Już w ciągu czterech lat przed kryzysem Szwecja znalazła się na pierwszym miejscu w Europie pod względem napływu imigrantów w stosunku do liczby ludności.

Nie wszyscy, którzy przybywali do Szwecji, mogli liczyć na uzyskanie azylu czy prawa pobytu z innych przyczyn. Odmowa nie oznaczała, iż przybysze decydowali się na opuszczenie kraju. Jak się ocenia, w samym Sztokholmie jest obecnie 3 tys. nielegalnych imigrantów, a 12 tys. znajduje się na listach deportacyjnych. Jednym z nielegalnych imigrantów był 39-letni Uzbek Rachmat Akiłow, sprawca piątkowego zamachu. W śledztwie zeznał podobno, że jest zadowolony z tego, co zrobił. Gdyby więc został deportowany, nie doszłoby do zamachu. Co więcej, zwrócił na siebie uwagę służb specjalnych, ale uznano, że jest niegroźny. Amerykański instytut Pew Research Center zwraca uwagę, że Szwecja notuje największy wzrost ludności imigracyjnej w stosunku do liczby obywateli. W latach 2015–2016 wzrost ten wyniósł 1,5 proc. Dla porównania w Niemczech był to jedynie 0,7 proc. Mieszkańcy Szwecji o korzeniach imigracyjnych stanowią obecnie 18,3 proc. społeczeństwa. W Szwajcarii jest to ponad 30 proc. mieszkańców, i 15,6 proc. w  Niemczech. W Polsce to jedynie 1,6 proc.

Szwedzcy dżihadyści

– Wszystko to było przyczyną stałego wzrostu niezadowolenia z polityki imigracyjnej rządu. Dochodziła do tego obawa związana z zagrożeniem terrorystycznym po atakach w Europie – mówi  Anders Ydsted. Szwedzcy politycy zdawali sobie z tego sprawę od dawna. Socjaldemokratyczna partia premiera Löfvena opracowała już przed zamachem postulaty w sprawie imigracji.

Była tam mowa nie tylko o uproszczeniu i przyśpieszeniu procedury deportacji imigrantów bez szans na azyl, ale także o wprowadzeniu zakazu działalności szkół religijnych, czytaj: islamskich.

Jak w Niemczech i Holandii

Szwecja jest uważana za kraj, z którego proporcjonalnie do liczby ludności rekrutuje się najwięcej dżihadystów walczących w szeregach tzw. Państwa Islamskiego. Ocenia się, że w tym celu do Syrii i Iraku udało się ze Szwecji ok. 300 bojowników. Dla porównania z ośmiokrotnie ludniejszych Niemiec na dżihad pojechało nie więcej niż 800 bojowników. Jednakże obecność dużej liczby imigrantów nie miała wpływu na wzrost przestępczości. W roku ubiegłym zanotowano nieco więcej oszustw, ale spadła liczba kradzieży. Liczba gwałtów wzrosła o 13 proc., ale było to i tak mniej niż w 2014 roku.

Nie tylko socjaldemokraci premiera Löfvena zmienili zdanie na temat imigracji. Zdecydowana większość ugrupowań politycznych postuluje obecnie zaostrzenie polityki imigracyjnej.

– To wpływ wzrostu notowań prawicowego i antyimigranckiego ugrupowania Szwedzkich Demokratów, którzy są obecnie drugą  siłą polityczną – mówi „Rzeczpospolitej" Stig-Bjoern Ljunggren, politolog i publicysta. Zwraca uwagę, że podobny proces można zaobserwować w Holandii czy Niemczech, krajach, do których trafiło wielu imigrantów.

Przeciwko zmianie kursu opowiadają się nadal Zieloni, partnerzy koalicyjni socjaldemokratów oraz komuniści. To w tych środowiskach zwraca się uwagę na negatywne skutki zaostrzania polityki imigracyjnej, jak chociażby samobójstwa wśród młodych Afgańczyków po uznaniu niektórych obszarów ich kraju za rejony bezpieczne, co umożliwia ich deportację. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

Jak zapewnia premier Stefan Löfven, nie będzie już powrotu do masowej imigracji z poprzednich lat. Jeszcze nie tak dawno zapowiadał, że Szwecja nie będzie budować żadnych murów.

– Jeżeli ktoś nie otrzymał wizy, będzie musiał wrócić do swego kraju – mówi premier, zapowiadając zaostrzenie polityki imigracyjnej. Jak twierdzi, na forum unijnym Szwecja dołoży starań, aby przekonać inne kraje do dobrowolnego przyjmowania uchodźców. Szwecja nie może przyjąć wszystkich i tak ma już ich za dużo.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790