Imam: Spotkałem wielu dżihadystów. Co piątego nie daje się uratować

Koran brutalnie mówi o zabijaniu niewiernych. Na to powołują się fundamentaliści – przyznaje imam Wielkiego Meczetu Brukseli Mohamed Galaye Ndiaye

Aktualizacja: 23.03.2016 06:24 Publikacja: 22.03.2016 19:21

Mohamed Galaye Ndiaye

Mohamed Galaye Ndiaye

Foto: materiały prasowe

Rz: Jak wielu zradykalizowanych muzułmanów żyje w Brukseli, ludzi, którzy mogą przejść do działania, zorganizować zamach?

Mohamed Galaye Ndiaye: Kilkuset.

Spotykał pan ich?

Tak, oczywiście, wielokrotnie. Czasem przychodzą także do naszego meczetu ich zaniepokojeni rodzice. Mówią, że dorastające dzieci oglądają niebezpieczne treści w internecie, odcinają się od otoczenia. I proszą mnie o pomoc.

I co pan na to odpowiada?

Spotykam się z tymi młodymi ludźmi, staram się ich przekonać, że islam zabrania przemocy, opisuję życie proroka Mahometa, który był człowiekiem pokojowym. Chcę, aby wrócili, chcę ich przekonać do udziału w zajęciach religijnych. Bo to są ludzie, którzy bardzo często nie znają podstaw wiary, nie mówią ani trochę po arabsku, nie wiedzą nawet nic o ablucji. Oni przecież urodzili się tu, w Belgii. A informację o islamie, zdeformowanym, czerpią z sieci społecznościowych. Nasz meczet, główny w Brukseli, jest znany z umiaru, kieruje się tym, co w islamie nazywa się sprawiedliwym środkiem. Ale już kilka lat temu w belgijskim islamie nastąpił rozłam, są radykalne meczety, które w ogóle nie są kontrolowane przez państwo.

W ilu przypadkach udaje się panu odwieść tych ludzi od radykalnej interpretacji wiary?

Powiedzmy w 80 proc.

Co piąty pozostaje więc radykalnym islamistą. To bardzo dużo.

Ci młodzi ludzie powołują się na słowa proroka, na wersety Koranu. W szczególności na surę 9., werset 5., w którym w niezwykle brutalny sposób każe się wiernym nienawidzić niewiernych, eksterminować ich [„zabijajcie niewiernych wszędzie, gdzie ich napotkacie, bierzcie ich w niewolę" - red.]. Ja wtedy staram się tłumaczyć, że w Koranie jest wiele sprzeczności, że nawet w samej surze 9., pod koniec wersetu 7. jest mowa o tym, że nie wolno zabijać kogoś, kto wobec nas zachowuje się sprawiedliwie. A przecież Belgia dała nam wszystko: pracę, edukację, mieszkanie. Nie można zrobić więcej.

Czemu ten argument nie trafia do przekonania tak wielu radykalnym muzułmanom?

Przede wszystkim dlatego, że islam wciąż stoi przed wielką reformą teologiczną. Sam prorok mówił, że co 100 lat należy taką reformę przeprowadzić, dostosować przesłanie wiary do współczesnych okoliczności i na nowo określić stosunek między muzułmanami i niemuzułmanami, nadać nowe znaczenie pojęciu obywatelstwa, od nowa określić rolę kobiety. Przygotowuję w tej sprawie książkę, ale to będzie długa walka, ona jest jeszcze przed nami. Na razie wielu muzułmanów rozumie treści Koranu dosłownie.

Gdy spotyka pan radykalnych islamistów, informuje pan o tym belgijską policję, służby wywiadu?

Od czasu zamachów na „Charlie Hebdo" mam jedną obsesję: przekonać państwo belgijskie do ścisłej współpracy ze społecznością muzułmańską. Tylko razem będziemy mogli zwyciężyć zagrożenie terrorystyczne. Takiej współpracy, także z policją, służbami specjalnymi do tej pory jednak nie ma. Nasz meczet jest dobrze zorganizowany, państwo nadzoruje nauczanie, nominację imamów. Ale w wielu innych meczetach tego nie ma, one pozostają poza wszelką kontrolą. A dopóki przesłanie nienawiści nie zostanie zakazane, przekleństwo terroryzmu nie zniknie.

W żadnym innym kraju Europy nie ma tak wielkiego odsetka dżihadystów jak w Belgii. Czy powodem są tylko zaniechania belgijskiego państwa?

Jedna czwarta ludności Brukseli to muzułmanie. Mieszkają w gettach, we własnym świecie, nie wiedzą, co się dzieje na zewnątrz. To ogromny błąd. Wielu z nich chce żyć tak, jak w krajach arabskich, a nie państwie zachodnim, otwartym. Belgia przez lata była bardzo otwarta dla imigrantów, ale nie poszła za tym próba integracji tych społeczności. Wiele czynników tłumaczy radykalizację młodzieży. Przede wszystkim rozpad rodzin, słaba edukacja, brak perspektyw pracy i w końcu stoczenie się tych ludzi ku przestępczości. To na tym etapie wielu z nich jest kaptowanych przez radykalny islam. Obiecuje się im, że cała ich wina zostanie zmyta, że pójdą do nieba, jeśli włączą się do dżihadu, zaczną zabijać ludzi.

Szczególnie wielu belgijskich dżihadystów przeszło przez Syrię, to była szkoła terroryzmu.

Sam długo uważałem, że to jest dobra strategia: pozwolić tym ludziom wyjechać na Bliski Wschód, niejako się ich pozbyć. Ale to było naiwne, bo wielu z nich wróciło. Ja też dziś dostaję pogróżki w internecie. Słyszę, że zdradziłem dla Zachodu prawdziwy islam, bo nie jestem salafitą. Ale obawiam się też reakcji belgijskiej ludności na to, co się stało. Bo przecież oni zabijali w naszym imieniu i teraz wszyscy za to zapłacimy. Jest mi wstyd, nie chcę wyjść na dwór.

—rozmawiał Jędrzej Bielecki

Rz: Jak wielu zradykalizowanych muzułmanów żyje w Brukseli, ludzi, którzy mogą przejść do działania, zorganizować zamach?

Mohamed Galaye Ndiaye: Kilkuset.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782