MGM Resorts International nie domaga się żadnych pieniędzy. Właściciele hotelu własnym pozwem chcą zabezpieczyć się przed potencjalnymi pozwami o odszkodowania od ofiar strzelaniny.
Adwokat kilku ofiar, cytowany przez BBC, nazwał pozew "oburzającym" i "zbliżającym się do nieetycznego".
1 października 2017 roku 64-letni Stephen Paddock z hotelowego okna otworzył ogień do zgromadzonego na ulicy tłumu. Wykorzystując łącznie 23 sztuki broni, zastrzelił 64 osoby i kilkaset zranił.
MGM Resorts International w pozwach złożonych w sądach w Nevadzie i Kalifornii twierdzi, że nie może być pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności za zgony, obrażenia i szkody spowodowane podczas ataków. - Powodowie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności wobec pozwanych - argumentują właściciele hotelu, z okna którego strzelał Paddock. Dodają, że wynajęta przez nich firma zajmująca się bezpieczeństwem, była certyfikowana przez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego i dlatego jest chroniona przed odpowiedzialnością na mocy ustawy federalnej z 2002 roku. Zdaniem MGM Resorts Int., ochrona ta rozciąga się także na hotelowego giganta. Zamiast pieniędzy MGM chce więc ustalenia, czy wspomniana ustawa ma tutaj zastosowanie.
- Lata wytaczania spraw sądowych i przesłuchań nie leżą w najlepszym interesie ofiar - argumentowała Debra DeShong, rzeczniczka prasowa MGM. Jak oceniają prawnicy, MGM najwyraźniej usiłuje doprowadzić do rozpatrzenia sprawy przez sądy federalne, a nie stanowe, co może im dać większą szansę na zwycięstwo.