Kobieta została ranna w wyniku wybuchu - odłamek urwał jej palec, przeciął policzek i utknął w nosie. Mąż kobiety twierdzi jednak, że dzięki temu, iż odłamek uderzył w telefon, zmienił kierunek lotu i trafił kobietę z mniejszą siłą.

"Doznała licznych obrażeń, straciła środkowy palec lewej ręki, co było spowodowane uderzeniem metalowego odłamka, który uderzył w jej telefon. Fakt, że (żona) rozmawiała przez telefon w momencie wybuchu, prawdopodobnie uratował jej życie" (w innym wypadku odłamek trafiłby ją w głowę z pełną siłą - red.).

W momencie wybuchu - jak wyjaśnił mąż - kobieta rozmawiała z przyjaciółką przez telefon komórkowy, który trzymała przy uchu.

Mąż podkreślił, że życiu jego żony nic nie zagraża, a po uderzeniu odłamka na twarzy zostanie jej tylko blizna.

Mężczyzna podkreślił też, że chce podziękować stewardom i osobom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w Manchester Arena za to, jak zachowali się po eksplozji - szczególnie temu z nich, który udzielił pierwszej pomocy jego rannej żonie.